Kochani,
Od tygodnia pachnę bzem:) Tak, tak, wiem, mało w tym grudniowej świątecznej atmosfery, ale bez po prostu uwielbiam. I jest on też częścią mojej zimowej kwiatoterapii! A wszystko to dzięki bzowemu masełku do ciała, które sobie ostatnio zrobiłam! Zaznaczam, że jest ze mnie mały kombinator i dużo wymyślam. Masełko zatem znowuż wymyśliłam, ale z efektów jestem bardzo zadowolona! Mam nadzieję, że i Wy kiedyś wypróbujecie!
Tym razem przepis należy do tych z kategorii bardziej skomplikowanych. Do wykonania masełka przygotujcie:
- 2 łyżki masła shea (użyłam nierafinowanego)
- 2 łyżki masła kakowego
- 2 łyżki oleju palmowego
- 1/2 łyżeczki wosku pszczelego
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- łyżkę oleju z pestek winogron
- łyżkę oleju ze słodkich migdałów
- łyżkę wody oczarowej
- olejek zapachowy bzowy
- mikser
Masła i olej palmowy stopcie w kąpieli wodnej razem z woskiem pszczelim. Dolejcie do nich oleje i dokładnie pomieszajcie. Przelejcie całość do większej miski. Zacznijcie mieszaninę miksować na wolnych obrotach. W między czasie lekko podgrzejcie wodę oczarową np. w mikrofali. Teraz możecie ją wlać do tłuszczów, cały czas miksując. To miksowanie musi trochę potrwać – aż masełko stanie się kremowe. Na koniec dodajecie olejek bzowy. Ja dodałam bardzo dużo, żeby zapach był intensywny. Ale to oczywiście od Was zależy jak mocno ma pachnieć! Masełko przełóżcie do ładnego słoiczka i gotowe!
Kochani, jak już pisałam wprowadziłam do Lili Natura.pl najbardziej popularne masła i oleje. Zapraszam Was zatem TUTAJ. Niestety nie ma tam chwilowo oleju palmowego – będzie już w styczniu. Tymczasem możecie go zastąpić np. masłem shea!