Posts Tagged‘na zimę’

Lily Lolo Winter Wonderland czyli makijaż mineralny zimą

Doprawdy mało co jest tak wdzięcznym tematem do sfotografowania jak produkty jednej z najciekawszych marek kosmetyków mineralnych – Lily Lolo! Uwielbiam ich minimalistyczną prostotę i niezwykłą wprost fotogeniczność. Ale nie tylko prezentują się dobrze – lubię je też na sobie! Zaprzyjaźniłam się już z wieloma, ale największymi moimi hitami stały się zestaw do brwi, błyszczyk (cały czas ze mną!), podkład mineralny, krem BB oraz idealny dla mnie – podwójny prasowany róż, który używam także jako rozświetlacz i cień do powiek.

Przy okazji zbliżających się Świąt postanowiłam przenieść Was w taki mały Winter Wonderland! A to za sprawą zestawu prezentowego Lily Lolo, który mnie zainspirował, a który bardzo chciałam Wam pokazać. Trudno bowiem o większy zachwyt, niż ten jaki wywołuje to niewielkie różowe pudełko ze złotym logo i kokardą. Jest wprost idealne do postawienia pod choinką. Jestem pewna, że każdemu sprawi tyle radości, co właśnie mi – już samo otwieranie jest niezwykłym przeżyciem. W moim pudełeczku znajdował się zestaw o kuszącej nazwie Days of Decadence Collection, a w nim paletka Pure Indulgence Eye Palett, szminka Love Affair Lipstick oraz róż Clementine Mineral Blush. Całość w jednolitej tonacji, która sprawdzi się równie dobrze podczas romantycznego wieczoru, ale także na zbliżające się zimowe okazje – na Święta i Sylwestra!

 

Ale wracając do zimy! Chciałabym opowiedzieć Wam trochę o tym, jak stosować makijaż mineralny w tym trudnym czasie w roku, kiedy skóra wymaga wyjątkowej uwagi i dbałości. Być może wiecie, że kosmetyki mineralne są niestety trochę trudniejsze w stosowaniu, trzeba znaleźć sobie na nie sposób, zaprzyjaźnić się z nimi, a co najważniejsze – dopasować je w możliwie najlepszy sposób do potrzeb własnej skóry. Kiedy jednak przebrniemy ten okres, kiedy je sobie oswoimy, kiedy staną się częścią codzienności, odwzajemnią się  i to po stokroć. Skóra Wam podziękuje, będzie promienna i naturalna. I nawet właścicielki cery problematycznej lub przesuszającej będą zadowolone. Zwłaszcza te pierwsze – bo makijaż mineralny jest znacznie zdrowszy, delikatniejszy, nie zatyka porów, a wręcz pomaga łagodzić niedoskonałości. Wierzcie mi – jako osoba o takiej właśnie skórze, wiem co mówię.

 

 

Jak więc przygotować skórę pod makijaż mineralny zimą? Jakie są moje sposoby na to, aby wyglądał on najlepiej?

Oto kilka najważniejszych rzeczy:

  • Odpowiednia pielęgnacja – dotyczy to nas wszystkich, bez względu na rodzaj skóry i jest stanowczą podstawą stosowania wszystkich kosmetyków kolorowych, a już w szczególności makijażu mineralnego. Ten bowiem potrafi niestety wręcz jeszcze bardziej uwidocznić wszelkie możliwe niedoskonałości, suche skórki i podrażnienia (choć i na to mam mały sposób, o którym napiszę na końcu!). Codzienna rutyna jest tu kluczowa! Połączona z cotygodniowymi rytuałami, które mogą stać się miłą chwilą relaksu! Przede wszystkim więc:
    1. Oczyszczamy skórę – codziennie, rano i wieczorem. Usuwamy dokładnie resztki makijażu, zanieczyszczenia, smog, przetłuszczenia i pot. Wszystko to, co zimą pokazuje nam swoje nieładne oblicze. Dobieramy tu najbardziej odpowiedni dla siebie kosmetyk – żel, piankę lub mleczko.
    2. Tonizujemy cerę – nie zapominamy o tym! Przygotowujemy skórę do nałożenia nawilżających, odżywczych składników i przywracamy jej odpowiedni odczyn.
    3. Nawilżamy i odżywiamy – to niezwykle istotne przy makijażu mineralnym. Wygląda on najlepiej na odpowiednio nawilżonej skórze, która jest miękka i elastyczna. Co ważne, o ile na noc nakładamy preparaty nieco tłustsze, bardziej odżywcze, o tyle pod makijaż wybieramy te znacznie lżejsze, ale wypełnione emolientami. Dobry krem nawilżający to najlepsza baza pod kosmetyki mineralne. Muszę przy tej okazji dodać swoje dwa słowa o kremie nawilżającym Lily Lolo, jestem bowiem bardzo mile nim zaskoczona. Jest leciutki, ale bardzo treściwy. Szybko się wchłania, ale pozostawia skórę widocznie chronioną, wygładza ją, zmiękcza i mocno koi. Przygotowano go zapewne z myślą właśnie o nakładaniu zaraz po nim makijażu Lily Lolo, sprawdza się więc tu świetnie. Jest przy tym naturalny i pełen bardzo dobrych olejków i ekstraktów (olej jojoba, arganowy, słonecznikowy, aloes, olejek geranium oraz komórki macierzyste mikołajka nadmorskiego). Polecam!
    4. Jakiś czas temu poznałam i też przyznam, czasami stosuję inny ciekawy sposób na odpowiednie nawilżenie i zabezpieczenie skóry pod makijaż mineralny. Zamiast kremu mieszamy delikatnie na dłoni po kilka kropelek ulubionego oleju (ja najczęściej sięgam po ten z czarnuszki lub jojoba), kwasu hialuronowego i żelu aloesowego, a następnie wklepujemy całość w skórę. Nadmiar mikstury ściągamy przykładając do twarzy ręcznik papierowy.
    5. Pamiętajcie tu także o tym, że zbyt ciężkie kosmetyki pielęgnacyjne lub zbyt gruba ich warstwa spowodują ważenie i zbieranie się podkładu mineralnego. Nie wygląda to dobrze, warto więc zawczasu odpowiednio przygotować skórę. Szczególnie uczulam na to właśnie zimą, kiedy w naturalny sposób sięgamy po większe ilości cięższych i tłustszych kosmetyków.
    6. Jeśli natomiast borykacie się z przetłuszczaniem skóry i rozszerzonymi porami, można rozważyć nawilżający kosmetyk w formie żelu. Warto też po nałożeniu kremu, a przed podkładem mineralnym, zmatowić skórę delikatnym, drobniutkim pudrem. Takim samym pudrem oprószamy skórę także po nałożeniu podkładu. Dzięki temu makijaż będzie znacznie trwalszy, a wrażenie zmatowienia utrzyma się na długo.
    7. Złuszczanie – to, zaraz po nawilżaniu, druga podstawa stosowaniu makijażu mineralnego! Złuszczamy skórę regularnie, np. raz w tygodniu, dzięki czemu pozwalamy jej się regenerować i niwelujemy ryzyko nadmiernej ilości suchych, wystających skórek. Pozwala to też znacznie lepiej przylegać do skóry kosmetykom mineralny. Polecam tutaj peelingi enzymatyczne lub kwasowe, a jeśli nie borykacie się z problemami skórnymi, serwujcie sobie krótkie masaże buzi np. glinką, mączką owsianą lub migdałową.
    8. Dwa razy w tygodniu robimy kosmetyczne rytuały i nakładamy na twarz mocniejsze, bardzo odżywcze i nawilżające maski.

 

 

  • Ochrona przeciwsłoneczna – słońce jest szkodliwe, zawsze i wszędzie. Pamiętamy o tym latem, ale często zapominamy zimą. Oczywiście można pod makijaż nakładać kosmetyki z filtrem przeciwsłonecznym, ale niestety łatwo przesadzić tu z ilością, przez co makijaż stanie się ciężki i mocno nienaturalny. Dobra wiadomość jest taka, że podkłady mineralne Lily Lolo posiadają już filtr – SPF 15, dzięki czemu odpowiednio chronią nam skórę zimą.
  • Nawilżamy skórę od środka – o ile nakładanie kremów nawilżających jest podstawą w przypadku makijażu mineralnego, o tyle równie istotne jest nawilżanie skóry od środka. Zimą także pijemy, moi drodzy, pijemy duuużo wody. Właśnie teraz skóra narażona jest na ciągłe wysuszanie – klimatyzacja, ogrzewanie, zwłaszcza to centralne, w blokach, działa na nią naprawdę źle. Pijmy więc wodę, a do tego jeszcze – nawilżajmy powietrze w domach!
  • Szczególnie chrońmy usta – dobrze wiecie, jak delikatne one są i jak ciężko znoszą mrozy, wiatr i smog. Polecam co jakiś czas wykonywać domowe peelingi choćby samym cukrem, a zwłaszcza masowanie ust odżywczym miodem. Nie mogę tu też nie wspomnieć o błyszczykach Lily Lolo, które poza tym, że słodko pachną i pięknie wyglądają na ustach, to jeszcze dzięki zawartości naturalnych olejów, chronią nam je, odżywiają i pielęgnują. Wiem – używam na co dzień! Równie dobre są szminki Lily Lolo – jako nieliczne nie wysuszają, a wręcz nawilżają usta!
  • Utrwalajmy zimowy makijaż odpowiednią mgiełką utrwalającą, która poza wodą ma w składzie także składniki nawilżające i wiążące makijaż. W przypadku skóry suchej poleca się nawet nakładanie podkładu mineralnego metodą na mokro, przy użyciu nawilżającej mgiełki i gąbeczki. Dzięki temu podkład lepiej się trzyma suchej skóry, lepiej do niej przylega i wygląda naturalniej. Pamiętajmy jednak, aby nie przesadzić z ilością mgiełki, którą spryskujemy gotowy makijaż – zbyt duża jej ilość może spowodować ważenie się podkładu.

 

 

  • Aby tchnąć w zimowy makijaż życie biegniemy przynajmniej 100 m w mrozie, dzięki czemu zyskamy zdrowe rumieńce… lub sięgamy po róż mineralny! Nic tak nie dodaje zimowego blasku jak odrobina dobrze dobranego różu na kościach policzkowych! Do tego szczypta rozświetlacza powyżej i na łuku brwiowym! I jest magia!
  • Na koniec zdradzę Wam jeszcze mój najlepszy sposób na przykrycie wszelkich niedoskonałości i suchych skórek tak, aby zimowy makijaż ich jeszcze nie uwydatnił. Jest to… krem BB! Formuła łącząca w sobie nawilżanie, ochronę i kolorowy pigment sprawdza się tu idealnie. Nakładam odrobinę kremu BB (Ten z Lily Lolo świetnie się tu sprawdza) opuszkiem palca na niedoskonałość i delikatnie wklepuję. Dzięki zawartości emolientów, skóra nam się tu dodatkowo nie wysuszy. Dopiero na tak przygotowaną skórę nakładamy podkład mineralny, a potem puder wykańczający (tu polecam bardzo puder Flawless Silk – cudowny, a do tego dodatkowo ochrania skórę przed czynnikami zewnętrznymi).
  • A jeśli już wiemy, jak odpowiednio nakładać makijaż mineralny zimą, można poszaleć! Zwłaszcza w Święta i w karnawał! Bo kosmetyki mineralne to nie tylko zdrowa alternatywa tych drogeryjnych. To także ogromna gama kolorystyczna i możliwości dopasowania do wszystkich możliwych okazji. Ja mój zestaw z różowego pudełeczka – Days of Decadence zamierzam nałożyć na naszą coroczną wigilię z przyjaciółmi i na sylwestrową noc! Będzie się działo!

 

Kosmetyki wykorzystane do makijażu ze zdjęć: Zestaw Days of Decadence Collection: paletka Pure Indulgence Eye Palett, szminka Love Affair Lipstick oraz róż Clementine Mineral Blush, podkład mineralny – Warm Peach, naturalna maskara – czarna, naturalny krem na dzień – Hydrate Day Cream, naturalny zestaw do brwi – Eyebrow Duo Dark, Puder wykańczający Flawless Silk, Zestaw do modelowania twarzy (rozświetlacz) Sculpt & Glow Contour Duo, pędzel Super Kabuki, pędzel do różu – Blush Brush, pędzel do brwi – Angled Brow – Spoolie Brush.

Wszystkie kosmetyki Lily Lolo dostępne są w sklepie Costasy.

 

 

 Materiał powstał w wyniku miłej współpracy z Costasy.

Facebook