KategorieMarketing

Mały Biznes / Migawki 04 / feedback

Któryś z banków wypuścił ostatnio bardzo fajną serię reklam. W ostatniej pewna dojrzała pani chce spełnić marzenie o wyjeździe do Katmandu. Wszyscy jej to odradzają, ale ona i tak się decyduje, oszczędza i jedzie. W podsumowaniu pojawia się stwierdzenie: „wysłuchałam innych, ale posłuchałam siebie”.

Bo wiecie jak to jest – każdy wie swoje. I, co gorsza, każdy wie najlepiej. Na co dzień spotykam się z tym, że to inni chcą mi narzucić, jak powinien wyglądać mój blog, co powinnam sprzedawać, a czego nie, na czym się skupić, o czym pisać, co pokazywać, jak pokazywać, itp.

Z pewnością, w większości przypadków, tego typu informacje, które do mnie dochodzą, powodowane są bardzo dobrymi intencjami, chęcią pomocy czy doradzenia. Doceniam to. Naprawdę.

Ale… No właśnie – ale… ale gdybym naginała się do tych wszystkich dobrych rad, dawno zatraciłabym coś, co staram się w sobie tworzyć, mój własny, indywidualny styl, moją osobistą wizję tego, jak chcę być odbierana ja i to co robię. W gąszczu takich samych, powtarzalnych, nieciekawych kreacji, chciałabym, aby to co tworzę wyróżniało się, było nieco inne, trochę ciekawsze, godne zauważenia. Zależy mi na tym, aby treści, które pokazuję czy na blogu, czy w sklepie odróżniały się i zapadały w pamięć. Żeby całość była trochę zwariowana, trochę merytoryczna i praktyczna, mocno soczysta, kolorowa, kiedy indziej czysta, minimalistyczna, ale na pewno inspirująca. Dlatego bardzo chcę słuchać siebie i tego co mi radzi intuicja.

Ale…

No, ale w biznesie jest jeszcze druga strona tego indywidualnego medalu.

Nie jestem artystą, który tworzy, nie bacząc na innych, w szale swym twórczym i bezkompromisowo.

Ja mam bowiem Was, drodzy czytelnicy, mam też klientów – czy to w sklepie czy tych, dla których tworzę grafiki. Nie mogę być ślepa na feedback który od Was dostaję, pomimo tego, że może nawet wzrasta we mnie niepokojące poczucie buntu.

Co więcej, wszystkie te uwagi i opinie to tak naprawdę ogromna wartość. Po pierwsze dlatego, że mam na tyle zaangażowanych czytelników/klientów, że chcą przy mnie nieco dłużej potrwać. Po drugie, ja sama mogę nie dostrzegać tak wielu różnych szczegółów czy wręcz bardzo istotnych rzeczy, które dostrzegają inni. W swym zacietrzewieniu bowiem, umykają nam pewne kwestie i naprawdę dobrze, że ktoś chce je nam uświadomić.

Trzeba więc wysłuchać innych, wsłuchać się w siebie i wyciągnąć najlepsze wnioski. Tak, aby osiągnąć kompromis pomiędzy naszą wizją, a jasnością odbioru czy użytecznością. Aby zachować możliwą harmonię między własnym stylem i oczekiwaniami odbiorców. Jedno i drugie jest równie ważne.

Staram się więc zmieniać, dostosowywać, uczę się nowych rzeczy, ciągle poszukuję, słucham rad i poddaję się, kiedy uznam, że ktoś inny faktycznie może wiedzieć więcej czy znać się na czymś lepiej. Mam jednak czyste sumienie i poczucie, że to co robię, dokładnie mnie odzwierciedla.

A jak Wy sobie radzicie z feedbackiem, który otrzymujecie? Staracie się dopasowywać czy mocno trwacie przy wytyczonej ścieżce?

 

Nowości i ciekawostki ze świata kosmetyki naturalnej 03

Jak to dobrze wracać do tej mojej Lili! Musiałam się ostatnio trochę bardziej skupić na innych rzeczach, ale powiem Wam, że aż mi tęskno było za blogowaniem! Pomysły wróciły, sierpień taki piękny, nawet pomimo deszczów, kubek ciepłej kawy w ręce i można wrócić do pisania!

A wracam z porcją nowości i ciekawostek ze świata kosmetyki naturalnej, na które natknęłam się ostatnimi czasy.

1. Sukin

W sklepie Iwos.pl pojawiła się bardzo intrygująca seria kosmetyków australijskiej marki Sukin. Zawierają one węgiel bambusowy, który zapobiega pojawianiu się zaskórników. Ciekawi mnie bardzo Krem matujący do twarzy, który „za pomocą pudru ryżowego i oleju moringa zapewnia domknięcie i czystość porów skóry”. Brzmi dobrze, prawda? / więcej na Iwos.pl

 

70

2. AnneMarie Borlind

Marka, która już od bardzo dawna gości na naszym rynku, wypuściła serię kolorowych Beauty Shotów. Od razu przyciągają uwagę, gratuluję więc pomysłu marketingowego na formę serum. Do dyspozycji mamy 5 rodzajów shotów – Vitamin Energizer, Skin&Pore Balancer, Hudro Booster, SOS Sensitive oraz Anti-Aging Revitalizer. Który wybieracie? / więcej na Organeo.pl

 

 

71

3. White Agafia

Bardzo zainteresowała mnie nowa seria syberyjskich kosmetyków do włosów. To kontynuacja serii receptur Babuszki Agafii. Zawierają w sobie one oleje i ekstrakty roślin syberyjskich, aż 95% składników jest pochodzenia naturalnego i są certyfikowane ekologicznie. A do tego w bardzo przystępnych cenach. / więcej na Siberica.com

 

87

4. Lush Botanicals

Nowa, polska, mała marka kosmetyków naturalnych, której jestem bardzo ciekawa. Kolejna po Fridge by Yde z bardzo krótkimi terminami ważności – 10 tygodni i z przeznaczeniem do trzymania w lodówce. Kosmetyki cenowo plasują się na wyższej półce. Doceniam ciekawy pomysł na ich „ciemny” charakter. Niemniej jednak w oczy rzuca się pewien dysonans pomiędzy tym, jak kosmetyki wyglądają na zdjęciach, a jak w rzeczywistości, kiedy to etykieta wyraźnie rysuje się na ciemnym szkle. W każdym razie, trzymam kciuki i z chęcią będę obserwować dalszy rozwój marki. / więcej na Lushbotanicals.com

74

5. YOPE

YOPE mknie jak burza. A dokładnie rozwija się w szybkim tempie, co bardzo mnie cieszy, bo marka to o zacna i ciekawa. Tym razem wypuścili na rynek ekologiczne środki czystości o pięknych zapachach i jeszcze piękniejszych etykietach. Ponoć świetne (wkrótce się przekonam). / więcej na BliskoNatury.pl

75

6. Orientana

Jeden z hitów azjatyckiej pielęgnacji – śluz ślimaka, znalazł się w nowych produktach polskiej, znanej nam od dawna marki Orientana. Przyznam, że sama nie umiałabym nałożyć na skórę ślimaczej wydzieliny… Choć ma ona ponoć dla niej zbawienny wpływ. „Śluz to bogate źródło naturalnego kolagenu, elastyny, kwasu glikolowego, allantoiny, witamin i naturalnych antybiotyków. Ma silne działanie naprawcze, regenerujące, wygładzające, ujędrniające. Bardzo popularny w krajach azjatyckich w kosmetykach do pielęgnacji cery podrażnionej, w stanie zapalnym, a nawet po zabiegach chirurgii plastycznej gdyż błyskawicznie regeneruje skórę.” / więcej na Orientana.pl

78

7. It’s Skin i Mizon

A propos azjatyckiej pielęgnacji – ciężko je nazwać naturalnymi, ale pomimo tego z ogromną ciekawością śledzę rosnące zainteresowanie koreańskimi kosmetykami. Na fali bestsellerowej książki Charlotte Cho „Sekrety urody koreanek” (sama ją mam), produkty te pojawiają się w coraz większej ilości sklepów. Sama też już słyszałam o kilku dziewczynach, które zamierzają sprowadzać do nas te azjatyckie cuda. I dobrze, z chęcią wypróbuję którąś z esencji, kremy BB i CC czy tak popularne maski w płachcie i myjące olejki. Tymczasem coś niecoś, a dokładniej kosmetyki It’s Skin i Mizon znajdziecie też już w Triny.pl

86

8. Ilia

Od razu mnie zainteresowały! Organiczne rozświetlacze w sztyfcie pełne są naturalnych olejów i maseł. Wyglądają mocno kusząco, elegancko i praktycznie. „Rozświetlacz ILIA działa subtelnie, podkreśla urodę wydobywając jej najlepsze cechy, dodając wymiaru i witalności. Pozostawia cerę pełną zdrowego blasku.„/ więcej na Organicall.pl

79

9. Herbatki Infuz

Na koniec coś innego – herbatki, wokół których nie można przejść obojętnie. Puszki są po prostu piękne! Herbaty mają nam pomóc w codziennych problemach. Do wyboru mamy herbatkę Miłość, Witalność, Spokojny sen, Piękno, Trawienie, Relaks, Oczyszczenie i Wyszczuplenie. Którą by tu wybrać? 🙂 / więcej na Ekodrogeria.pl

80-tile

Mały Biznes / migawki 03 – sytuacje problematyczne

Sytuacje problematyczne zdarzały się, zdarzają i zdarzać się będą. Są nieodłączną częścią prowadzenia małego biznesu. Wynikają zazwyczaj ze wzajemnego niezrozumienia i różnych oczekiwań. Trzeba więc nauczyć się z nimi radzić. Wypracować sobie pewien schemat, który stosujemy, pomimo ogromnej różnorodności takich sytuacji. Dla mnie najważniejsze to – kultura i uprzejmość, grzeczne zakończenie współpracy, wnioski na przyszłość i zaprzestanie myślenia o problemie. Z ostatnim, jak zawsze, najgorzej…

Przykłady, najciekawsze zawsze są przykłady. Rozpoczęłam niegdyś współpracę z dobrze rokującą, ale jeszcze bardzo małą marką. Za doprawdy symboliczną kwotę zgodziłam się na artykuł sponsorski – ja naprawdę lubię polecać, coś, co wydaje mi się godne polecenia. Wkrótce potem otrzymałam paczuszkę z produktami marki (dwie, bo w pierwszej jedna buteleczka się rozbiła i wszystko umazała). Tuż po otrzymaniu przesyłki zrobiłam zajawkowe, szybkie zdjęcie i umieściłam je na Facebooku – jest to w zasadzie rodzaj przysługi dla marki, jej dodatkowa promocja. Był to piątek. Wieczorem, jakoś przed 20, siedziałam sobie ze znajomymi w ogródku jakiejś przyjemnej knajpki i cieszyłam się początkiem letniego weekendu, kiedy zadzwonił do mnie pan z tej marki ze stwierdzeniem, że zdjęcie jest brzydkie (zrobiłam sondę wśród znajomych – było naprawdę ładne), że kosmetyki umieściłam na tle kanapy, że zdarzały im się już blogerki, które np. pokazywały ich kosmetyki na tle dżinsów (!!!!) i żebym to zdjęcie usunęła. Przyznam, że wcięło mnie totalnie, a na usunięcie zdjęcia zgodziłam się jedynie z tego powodu, że stwierdziłam, że ja tej marki promować w takim razie dodatkowo nie zamierzam. Kosmetyki okazały się bardzo fajne, napisałam o nich pozytywny post, ale od tamtej pory do nich nie powróciłam i nie powrócę. Wiem też, że ten pan nie tylko dla mnie był taki nieprzyjemny, a jeden ze sklepów aż wycofał całą markę po równie problematycznej sytuacji.

Kiedyś zgodziłam się na niewielka kampanię promocyjną nowego sklepu z ręcznie robionymi ubraniami. Pasowały mi do Lili, wymyśliłam więc formę wywiadu z ich twórczynią, jako kobietą prowadzącą właśnie mały biznes oraz zaprezentowanie samych ubrań w postaci kolażu (wiecie, że lubię kolaże). Podesłałam pytania do właścicielki, otrzymałam odpowiedzi, które uznałam za ciekawe i mogące zainteresować moich czytelników, zrobiłam też kolaż z ubrań, które najbardziej mi się spodobały. Gotowy post podesłałam do akceptacji. W odpowiedzi otrzymałam niespecjalnie sympatycznego maila z informacją, że pani się spodziewała, że ja jej wypowiedzi wplotę w jakiś większy artykuł, a w kolażu zupełnie wszystko pomieszałam, umieściłam produkty z różnych kolekcji i w ogóle jest nieładny. Cóż, kwestia gustu, kolaż jeszcze mogłabym zmienić, ale forma i sposób w jaki mnie potraktowano sprawiły, że uznałam, że dalsza współpraca raczej sensu nie ma. Jestem pewna, że gdybym ją kontynuowała, na każdym kroku pojawiałyby się kolejne problemy, pani bowiem miała swoje zdanie dotyczące tego, jak całość powinna wyglądać, ale nie umiała zupełnie go przedstawić zawczasu. Podziękowałam więc grzecznie i życzyłam sukcesów (sprawdziłam – sklep już nie istnieje).

Jakiś czas temu otrzymałam krem do testów. Bardzo dobrze się zapowiadał, skład ciekawy, marka ciekawa, ale po zaledwie dwóch dniach zaczął się rozwarstwiać, a wkrótce nie nadawał się do używania. Nie mam w zwyczaju prezentowania w Lili bubli, napisałam więc do pani właścicielki, że kremu po prostu nie opiszę. I tu zaczęła się dosyć długa wymiana maili, w których doprawdy niegrzecznie sugerowano mi, że się mylę, że nie umiem przechowywać kremu, że jak to możliwe, że cała seria dobrze się sprzedała, a akurat mój krem się zepsuł. Poproszono mnie o zwrot pieniędzy, których nigdy mi nie wpłacono. Zgodziłam się też na jego odesłanie, choć za wyjątkowo nie na miejscu uważam fakt, że sama za przesyłkę musiałam zapłacić, chciałam jednak całą sytuację po prostu zakończyć. Po jakimś czasie otrzymałam kolejny niemiły mail z pytaniem gdzie jest ten krem – okazało się, że czekał na poczcie, bo pani pomyliła się w adresie. Całość pozostawiła tak ogromny niesmak, że nawet trudno mi powracać myślami do marki, a co dopiero dać jej drugą szansę.

Sami widzicie, że powyższe sytuacje to w zasadzie drobnostki. Nie dotyczą niczego bardzo ważnego, nie wiążą się z milionowymi stratami, wprowadzają jednak nieprzyjemny ferment w codzienność. Przez takie sytuacje niepotrzebnie się przejmuję i, co gorsza, marnuję swój czas. Na przykładzie każdej dodatkowo się jednak uczę. Dokładniej opisuję zasady współpracy, a co ważniejsze, wiem jak asertywnie podchodzić do problemów. Nie daję już szansy emocjom, nie stresuję się niepotrzebnie cały dzień. Jestem uprzejma (czasem może zbyt uprzejma), ale stanowcza, bo wolę sama pozostać w zgodzie ze sobą niż dać się sprowokować.

Pamiętajcie też kochani, że to co Wam wydaje się jasne, wręcz oczywiste, nie jest zawsze tak jasne dla drugiej strony. Albo jest jasne dla większości, ale w końcu pojawi się kontrahent, który nie zrozumie w równie przejrzysty sposób Waszych intencji. Problem polega na tym, że odkryjecie to dopiero wtedy, gdy pojawi się sytuacja problematyczna. Ostatnio właśnie musiałam się z czymś takim zmierzyć. Wiem już, że w umowie na organizację warsztatów muszę dodać kolejny podpunkt. Cóż, nie zawsze wszystko można przewidzieć. Ważne, aby choć trochę postarać się zrozumieć tą drugą stronę, nawet jeśli przestaje być uprzejma i wyciągnąć wnioski. Ważne, aby samemu zachować się profesjonalnie i możliwie wszystko wyjaśnić. Mamy w końcu ten luksus, że nie musimy do współpracy powracać, po co jednak pozostawiać za sobą… hmmm… przykry zapach?

Miłego dnia!

— Zobacz pozostałe wpisy z serii Mały biznes / migawki

Nowości i ciekawostki ze świata kosmetyki naturalnej 02

Nadeszła pora na kolejną dawkę nowinek i ciekawostek ze świata kosmetyki naturalnej. Dzieje się sporo, co bardzo mnie cieszy. Pojawiają się prawdziwe perełki, które wprost proszą się o pokazanie. Sama jestem ich ogromnie ciekawa. Co najciekawsze, polscy mali producenci, których dzisiaj Wam pokażę, w niczym już nie ustępują tym zachodnim – zarówno cała identyfikacja wizualna, pomysł na marketing, jak i oczywiście same produkty, które imponują składami, to już światowy poziom. Oby tak dalej!

1. YOPE

Zaczynamy od YOPE, które całkiem niedawno podbiło wiele serc (w tym moje) swoimi naturalnymi mydłami w płynie w prostych, po prostu ładnych i praktycznych butelkach. Marka nie spoczywa na laurach. Ostatnio ruszyła ze sprzedażą balsamów do rąk, na razie w tych samych zapach, jakie mają ich kuchenne mydełka. Stworzyli więc duety doskonałe – must have każdej kuchni – najpierw myjemy, potem pielęgnujemy dłonie. Brawo!

 

01_YOPE_Balsam_Blue_3pack

03_YOPE_Balsam_Blue_3pack

 

2. ZEW for men

Na fali mody na prawdziwie męskie brody wyrosła nam prawdziwie męska marka – ZEW for Men. „Naturalne kosmetyki do mycia dla mężczyzn, z węglem drzewnym 
z Bieszczad. Dlatego ZEW jest tak czarny. W skład linii wchodzą: mydło do włosów, mydło do twarzy 
i ciała, mydło do golenia, mydło do brody, mydło 3 w 1 do twarzy, ciała i włosów.”

Bardzo podoba mi się cała strona marki, jej charakter i przejrzystość, a już najbardziej podoba mi się cała kampania z Ekskluzywnym Menelem 🙂 Bardzo polecam stronę wszystkim paniom!

 

101

100

3. Alba 1913

Marka Alba pokazuje nam swoja nową, odświeżoną, bardzo, bardzo ciekawą twarz.

„Jesteśmy ponad stuletnią rodzinną firmą z Poznania. Od trzech pokoleń produkujemy naturalne leki i zdrowe kosmetyki. Nasza historia sięga czasów przedwojennych, ale tradycja, którą staramy się kontynuować, jest o wiele starsza. Zdrowie jest piękne to nie tylko nasze hasło reklamowe, ale również filozofia. Wierzymy, że zdrowie i piękno tworzą naturalną harmonię. „

Mamy więc 5 serii produktów – Aromatherapy – olejki eteryczne, Hands & Feet – pielęgnacja dłoni stóp i paznokci, Body Repair – naprawa niedoskonałości i głęboka regeneracja, Body Maintenance – odświeżenie i odżywienie ciała oraz Beauty Ritual – osobiste zabiegi SPA.

Zwróćcie uwagę na oryginalny retro design opakowań – do zakochania!

106 107 108 No20_produkt+kartonik-640x640 105

4. Felicea

Oto i mamy ciekawe, polskie, kolorowe kosmetyki. Przyciągają uwagę prostotą szaty graficznej i opakowań oraz przystępnymi cenami.

„W ofercie marki znaleźć można: kredki do oczu, kredki do ust, korektory, cienie do powiek w kredce, błyszczyki, szminki oraz pomadki ochronne. Każdy z produktów Felicea zawiera tylko naturalne składniki. To między innymi: wosk pszczeli, witamina E, olej kokosowy, masło shea, olej rycynowy oraz mineralne pigmenty. Każdy produkt dostępny jest w minimum 3 różnych odcieniach, co obecnie daje możliwość wyboru spośród ponad 30 różnych kosmetyków. ”

Zaciekawieni? Ja bardzo!

102 103 104

 

5. Schmidt’s

O dezodorantach Schmidt’s słyszałam już dawno. W końcu pojawiły się też w Polsce.

„Z zamiłowaniem do kosmetyków naturalnych i dążeniem do skutecznej i naturalnej alternatywy dla konwencjonalnych kosmetyków narodziły się dezodoranty Schmist’s w 2012 roku w kuchni Oregano w USA. Sukces ich założycielki pozwolił na rozpoczęcie błyskawicznej kariery w branży kosmetyków naturalnych. Te dezodoranty zapewniają podstawową kontrolę zapachu, wspaniałe zapachy i regulację potu.”

Koniecznie do wypróbowania!

109 110

Mały biznes / Migawki 02

Przyszła pora na kolejny odcinek, jakże popularnej serii Mały biznes – migawki. Dokładniej – drugi. Ten dzisiejszy będzie pod hasłem: ale co ona, do jasnej Anielki, w zasadzie robi?

A jak już ten jakże zawiły temat odpowiednio wyczerpiemy, odpowiemy sobie na pytanie: zwariowała? Nie może zająć się jednym?

Pomyślałam bowiem, że może macie jakiś ogólny obraz mojej codzienności w głowach, ale w zasadzie do końca to nie jesteście w stanie tego opisać. Bo kiedy ktoś się mnie pyta, czym się zajmuję, najpierw ja pytam, czy ma czas…

Może więc w punktach, bo tak łatwiej i przejrzyściej:

  • prowadzę sklep w naprawdę ładną biżuterią Lili in the Garden, rozkręca się ładnie;
  • piszę tego bloga i jest to jedno z moich źródeł dochodu, nie zaprzeczam. Przyznam jednak, że w sporej mierze jest moim źródłem pośrednim, bo to dzięki niemu trafiają do mnie ludzie, z którymi współpracuję na innych płaszczyznach;
  • od długiego czasu współpracuję ze sklepem BliskoNatury.pl, wcześniej miałam tam pół etatu, potem przeszłam na bardziej elastyczny system, tworzę banery, grafiki, promocje, prowadzę fanpage, organizuję konkursy, itp.;
  • piszę artykuły na zlecenie, czasem ze zdjęciami lub grafiką;
  • prowadzę warsztaty kosmetyki naturalnej podczas imprez firmowych i dla różnych instytucji;
  • prowadzę 4 fanpage na Facebooku, w tym dwa swoje;
  • wspomagam marketingowo firmy, w różny sposób – podczas sesji konsultingowych, opracowując strategię, tworząc grafiki lub zdjęcia, pisząc teksty na strony, itp.;
  • jestem w trakcie (na początku) pisania (i fotografowania) mojej książki, która ma ukazać się jesienią;

Jest tego trochę. I teraz nasuwa się oczywiste pytanie – czy nie lepiej skupić się na jednym z wymienionych punktów? Cóż, zapewne byłoby lepiej. Problem w tym, że cały czas mam obawy przed skoncentrowaniem się tylko na jednej z tych działalności. Obawy związane z tym, że ne podołam. Poza tym potrzebuję różnorodności. Nie cierpię monotonnych czynności w pracy, przytłaczają mnie. Kiedy więc już nie mam energii do ślęczenia nad jedną rzeczą, zabieram się za coś całkowicie innego. To tak, jakbym resetowała umysł.

Muszę jednak, wiem o tym dobrze, znacznie rozsądniej dysponować czasem. Przez nadmiar mniejszych zleceń, nie realizuję w pełni tych, które są priorytetowe. Musiałam więc ostatnio zrezygnować z kilku rzeczy. Nie było łatwo, coś obiecałam, coś planowałam, ktoś na mnie czekał. Nie da się jednak, no nie da, robić wszystkiego, prawda? Nawet jeśli kierunków jest dużo, możliwości i pomysłów jeszcze więcej, koniecznie trzeba wyznaczyć te najważniejsze i to na nich najbardziej się skupiać. Tak organizować czas, żeby kończyć dzień z poczuciem spełnienia, a nie totalnego zakręcenia i wiecznej świadomości, że z czym się nie zdążyło.

Tak radzę Wam ja, nie do końca poukładana ja, która chciałaby niestety za wiele. A może ja po prostu potrzebuję dobrego coacha? Albo kilku pracowników! Hmm? 🙂

W każdym razie kochani, miejcie masę pomysłów, ale całą energię poświęcajcie tym, które uważacie za najważniejsze. Konsekwentnie, z uśmiechem i wiarą w siebie.

Bo szkoda czasu. Świat czeka!

Nowości i ciekawostki ze świata kosmetyki naturalnej

Dzieje się. Oj, dzieje się sporo. Co rusz odkrywam kolejne marki, serie i pomysły ze świata kosmetyki naturalnej. Podglądam, czasem próbuję, często podziwiam. A że dzieje się coraz więcej, postanowiłam i z Wami podzielić się czasem najnowszymi odkryciami.

Być może część z nich to nowości tylko dla mnie, może o tych produktach słyszeliście już dawno. Tym lepiej! Chętnie poczytam Wasze opinie i uwagi. A może sami znacie jakieś ciekawe, gorące nowości, którymi warto się podzielić? Czekam na Wasze komentarze!

1. H&M Conscious Beauty Collection

Największa nowość i niespodzianka – H&M wypuszcza całą linię kosmetyków organicznych! Seria H&M Conscious Beauty Collection wyprodukowana jest zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju, jest także opatrzona certyfikatem Ecocert. W ofercie znajdzie się 30 produktów, wśród nich balsamy do ust, żele pod prysznic, maseczki do twarzy, szampony do włosów, kremy do rąk, suche szampony, dezodoranty roll-on bez dodatku aluminium i olejki do włosów.  Opakowania wszystkich produktów wykonano z materiałów pochodzących z odzysku, nadają się też do recyklingu. Przedział cenowy kosmetyków będzie się plasował pomiędzy 22,90 zł a 39,90 zł.

No, ciekawa jestem bardzo! Kosmetyki mają się pojawić w sklepach sieci już w lutym. Wypróbujecie?

Info i zdjęcia: Elle.pl /  serwis prasowy H&M

 

601 601 1

2.Natura Siberica Make Up

Kolejna nowość to seria do makijażu popularnej, rosyjskiej marki Natura Siberica. To chyba jedna z najprężniej rozwijających się marek. Jej nowości pojawiają się naprawdę co chwilę, nie wszystkie są sobie równe, także jakościowo, ale trzeba przyznać, że producent umie zadbać o oprawę kosmetyków i wzbudzać zainteresowanie nimi. Tym razem Natura Siberica, razem z laboratorium naturalnej kosmetyki Labophyto we Włoszech, opracowała nową, certyfikowaną serię kosmetyków do makijażu. 99.90% wszystkich składników są pochodzenia naturalnego, a 10.70% wszystkich składników to składniki organiczne.

Zaciekawieni? Jak tak!

Strona producenta Natura Siberica / kosmetyki dostępne w Polsce na Siberica.com.pl

623 625 624

3. Madara Time Miracle

Mocno zaciekawiła mnie najnowsza linia łotewskiej marki Madara – Time Miracle. Stworzona została na bazie CELL REPAIR BIO-COMPLEX  – bio kompleksu naprawiającego komórki, chronionego patentem. Seria pełna jest soku z brzozy, którym zastąpiono wodę w kosmetykach. Do tego dodano ekstrakty z nadbałtyckich ziół, kwas hialuronowy i naturalne oleje. Całość zamknięta w bardzo eleganckich opakowaniach. Brawo!

Linia dostępna w sklepie Matique.pl

630

4. Claré Blanc

Kosmetyki mineralne zyskują sobie coraz więcej wielbicieli. Coraz też więcej pojawia się marek, oferujących mineralny make up. Claré Blanc to jedna z nich, ale muszę przyznać, że wyglądająca na jedną z ciekawszych. W prostych, ale eleganckich opakowaniach zamoknięto sypkie i prasowane podkłady, pudry rozświetlające i matujące, bronzery, róże, korektory, cienie do oczy, eyelinery i cienie do brwi. Do tego dodano całą kolekcję pędzli.

„Claré Blanc powstała z miłości do piękna i zdobywanej latami wiedzy o minerałach. To więcej niż kolejna marka kosmetyków – to wybór innego stylu życia. Wierzymy, że makijaż może równocześnie upiększać i pielęgnować. Że może podkreślać atuty urody i tuszować niedoskonałości. Że może być świetną zabawą bez kompromisów zdrowotnych.”

Dostępne na stronie Clareblanc.pl

620 619 621

5. BIO2YOU

Marka BIO2YOU szaleje! Niegdyś w ofercie posiadała jedną linię, bardzo dobrych przyznaję, kosmetyków. Od jakiegoś czasu co chwilę dodaje nowości. Wprawdzie większość pokazała się już dłuższą chwilę temu, ale być może jeszcze nie widzieliście tej kolorowej eksplozji żeli pod prysznic i mgiełek do ciała z letniej kolekcji? Pojawiła się też cała gama peelingów, bardzo soczystych kremów do ciała, seria dla dzieci i do włosów oraz bardzo ciekawe kremy BB.

Dostępne na Bioekodrogeria.pl

626

11351449_968160783223960_468508301797342104_n

6. Alchemia Lasu

Zauważyłam też bardzo duży wysyp naturalnych manufaktur. Wśród nich znajdują się prawdziwe perełki, które staram się wyłapywać. Jedną z nich jest Alchemia Lasu. Cytuję: „Tworzymy produkty w 100% naturalne, wykonywane na małą skalę z dbałością o dobór jak najczystszych i najświeższych składników botanicznych, zbierając wiele z ziół własnoręcznie i radośnie z łąk i lasów w górach południowej Polski. Nasze pomysły często rodzą się w lesie, a pierwsze prototypy botaników powstają w naszym domku na drzewie – wysoko w koronach drzew. Botaniki to po prostu w pełni naturalne i roślinne zastępniki kosmetyków.”

W Alchemii powstają więc przepełnione magią lasu kosmetyki – eliksiry olejowe, olejki i balsamy dla brodaczy, pasty myjące i peelingi do twarzy, kwiatowe kąpiele parowe, masła, peelingi i olejki do ciała, sole do kąpieli i maski do włosów.

Główny minus – Alchemia posiada jedynie fanpage na Facebooku, a zamówienia składa się mailowo. Czekamy na stronę!

Alchemia Lasu na FB

600

Próbowaliście już któreś z powyższych kosmetyków? A może coś szczególnie Was zaintrygowało?

Facebook