Dobre to były Święta. Mimo wszystko. Na szczęście. Bo faktycznie – mieliśmy to szczęście, aby spędzić je spokojnie, domowo, rodzinnie, z ozdrowieńcami pełnymi sił do gotowania. Były długie, choć, jak zawsze minęły za szybko. Były ciepłe i pełne magii. Bez specjalnej presji, bez spiny, bez ciśnienia. Ze spaniem do południa, rozmowami do drugiej w nocy, dobrze znanymi filmami i szalonymi trzema psami.
I co teraz? Wiem, że często bywa tak, że jak się tak bardzo, bardzo na coś czeka i potem to mija, to wtedy nadchodzi wielki smutek. Jeśli więc też tak macie, to głowa do góry! Teraz spokojnie możemy czekać na wiosnę, prawda?
A jeśli nawet nie sięgacie tak daleko, to czekajmy na Nowy Rok. Wierzmy, że będzie lepszy. I planujmy już choć kilka rzeczy, które pozwolą nam samym uczynić 2021 rokiem zwyczajnie dobrym.
Krajobraz po Świętach? Mam sporo igieł pod choinką. Mam ostatni kawałeczek sernika w lodówce. I jeszcze trochę ryby po grecku. I niestety tyle… Mam zadowolone dziecko, które czeka prawie miesiąc wolnego (choć w domu…). Mam jeszcze sporo światełek i ozdób, które powoli będą znikać. Wciąż jest jeszcze kolorowo, wciąż świątecznie, ale…
Ale pojawił się pewien nowy akcent przyklejony na ściance kuchennej zabudowy… Co to? Zaraz Wam opowiem!
Kiedy myślę o postanowieniach noworocznych, pierwszym co przychodzi mi na myśl jest, przekornie, raczej życzenie. Albo marzenie. Lub prośba do losu. Najbardziej bowiem zależy mi na tym, aby w tym Nowym Roku, całkiem niedługo, bo pod koniec kwietnia, urodzić zdrową, szczęśliwą córeczkę. I obyśmy razem przeszły ten szczególny czas możliwie łagodnie. I szybko wróciły do domu. Razem, zdrowe, spokojne. Choć spokojnie to pewnie nie będzie…
Po drugie, choć dotyczy to zapewne mocno późniejszych miesięcy i kolejnego roku, kiedy już malutka będzie nieco odchowana, a ja będę mogła pomyśleć o sobie…. Wtedy to, chciałabym się porządnie zabrać za powrót do formy. Ale takiej z czasów studenckich 🙂 To trzymajcie kciuki, bo lekko nie będzie!
Mam też proste, przyziemne postanowienia. Oglądać i próbować więcej graficznych tutoriali na Youtubie. Więcej rysować i malować. Ręcznie i na komputerze. Próbować coraz to nowszych i ciekawszych potraw kuchni roślinnej. Otworzyć sobie kilka nowych drzwi zawodowo, czyli powoli realizować plany, które już od dawna gdzieś tam w głowie siedzą. A to wszystko do kwietnia 🙂 Lub potem – jak znajdę chwilę. Więc tym bardziej i znowuż – trzymajcie kciuki.
Jest jednak coś co mogę zrobić dla siebie, aby po prostu czuć się lepiej ze sobą. Już teraz. Od zaraz. I tutaj pojawia się Kalendarz Naturalnej Pielęgnacji Sylveco!
Wiemy przecież dobrze, że wszystkie zmiany zaczynamy od małych kroków, które wyrabiają nam dobre nawyki. A potem te dobre nawyki owocują. Coś lub ktoś musi nas jednak do tych zmian popchnąć, poprowadzić, przeprowadzić przez proces odkrywania często zupełnych nowości. I tutaj z pomocą przychodzi zaprzyjaźniona marka Sylveco, która postanowiła zostać właśnie takim pomocnikiem we wdrażaniu dobrych, naturalnych nawyków!
Sylveco przygotowało do tego celu dwa specjalne narzędzia w formie kalendarzy. Jeden duży, plakatowy (znajdziecie go TUTAJ), zawisł w miejscu najbardziej widocznym. Pomiędzy moim kącikiem pracy, a kuchnią. Celowo tutaj, aby zawsze był w zasięgu wzroku. No, może nie tyle zawsze, co przez 4 tygodnie, które obejmuje. Bo to w tym czasie powinniśmy już sobie wyrobić dobre nawyki naturalnej pielęgnacji. A jak nie, to zaczynamy od nowa!
Drugi kalendarzyk jest nieco bardziej poręczny i na pewno bardzo praktyczny. To kalendarz-planer na cały rok, z tygodniowym (więc najlepszym) rozkładem. Niewielki, do trzymania zawsze pod ręką, choć ja zamierzam nosić go w torebce, jako dodatkowy kalendarzo-notatnik. Dołączany jest do magazynu Zwierciadło, ale widziałam już na stronie Sylveco, że dodają go tam także do zamówień. Co ważne, zawiera on Naturalny Plan Pielęgnacji, w postaci małych przypominajek – ikonek, którymi oznaczone są konkretne dni w tygodniu. Mają nam przypominać, że oto pora na na przykład peeling twarzy lub kąpiel dłoni.
Bo spójrzmy prawdzie w oczy – ileż to razy zdarza nam się zapominać, że trzeba by zrobić maseczkę, nałożyć serum, zadbać o włosy, dłonie, stopy, nawilżenie ciała... W codziennym zabieganiu najzwyczajniej zapominamy. A jeśli jest ktoś lub coś, kto nam o tym przypomni, zmobilizuje, zachęci – czyż nie jest łatwiej?
Bądźmy piękne dla siebie. Zadbajmy o swoje ciało. Cieszmy się sobą. Dotykiem własnej skóry, uśmiechem w lustrze, błyszczącymi włosami. Ileż nam będzie wtedy przyjemniej! Może nawet pokochamy się same? Może zaakceptujemy? Otworzymy na nowe? Odkryjemy możliwości? A wszystko zaczynamy teraz, od Nowego Roku, malutkimi krokami. Według planu, który nawet nie musimy tworzyć same. Wystarczy zdać się na doświadczenie osób, które się na tym znają.
Dodam jeszcze dwie rzeczy. Ważne! Po pierwsze, jeżeli nie jesteście pewne, jak wykonać jakiś zabieg lub etap pielęgnacji, wystarczy tylko zajrzeć na stronę Sylveco – do Przewodnika Naturalnej Pielęgnacji TUTAJ. Zajrzycie tam kilka razy przy kolejnych krokach i już będziecie pamiętały na czym to wszystko polega.
Po drugie – w kalendarzyku, tym małym książkowym, jest moje zdjęcie, kwietne zdjęcie. Rozpoczyna lipiec! Więc sami rozumiecie – lipiec szykuje się wspaniale!
Ach, no i jeszcze – przy każdym miesiącu znajdziecie kod rabatowy na zniżki na kosmetyki Sylveco i całą resztę marek tj. Biolaven, Duetus, Rosadia, Oleiq, Vianek i Aloesove.
I nawet te noworoczne postanowienia wydają się w tym roku łatwiejsze!
Kalendarz Naturalnej Pielęgnacji znajdziecie na stronie Sylveco.
Wpis powstał w ramach bardzo miłej współpracy z Sylveco.