W roli głównej zaprezentuje się Wam dzisiaj krem Vicco turmeric z kurkumą i olejkiem sandałowym. Ale nie sam – w towarzystwie nieodłącznego, bo gratisowego żelu do zmywania twarzy. Razem stanowią jedne z najbardziej egzotycznych kosmetyków, na jakie natrafiłam. Razem tworzą tak zwany export pack – zestaw eksportowy z Indii. A Indii w nich sporo. I właśnie tak kojarzą mi się Indie.
Skusiłam się na ten zestaw w osiedlowym sklepie zielarskim głównie z ciekawości, ale też dlatego, że wiem jak silne antybakteryjne działanie ma kurkuma. Stanowi ona bowiem najistotniejszy składnik obu kosmetyków. Kurkuma ma właściwości bakteriobójcze, przeciwzapalne, antyoksydacyjne, wygładza i rozjaśnia cerę, wspomaga redukcję przebarwień. Stosuje się ją w leczeniu dolegliwości dermatologicznych, takich jak trądzik, egzema czy łuszczyca.
Wraz z kurkumą czerpiemy tutaj z antyseptycznych i regulujących właściwości olejku z drzewa sandałowego. W kremie jest go sporo, oj naprawdę sporo. Kiedy pierwszy raz użyłam kremu, zapach był tak intensywny, że poczułam się, jakbym się przeniosła do indyjskiego sklepu. Nie było to nieprzyjemne. Raczej… magiczne.
W kremie się zakochałam i kupię go jeszcze nie raz. Nie jest to jednak taki nasz tradycyjny, naturalny krem. Nie znajdziemy w nim znanych nam odżywczych maseł i olejów (Inci: Water, Stearic Acid, Turmeric, Sorbitol, Triethanol Amine, Sandalwood Oil, Perfume, Methyl Hydroxy Benzoate Sodium, Propyl Hydroxy Benzoate Sodium, Benzyl Alcohol , Potassium Hydroxide , Sodium Hydroxide, Chlorocresol.). Ma niesamowitą barwę i konsystencję, mieni się, jakby zawierał brokat. Wszystko w nim jest takie jakieś inne. Ale..
Ale moja skóra go uwielbia! Nałożony na buzię, wchłania się od razu i pozostawia nawilżoną, a do tego cudownie matową skórę. Faktycznie koi i łagodzi podrażnienia. Aż chce się dotykać policzków, tak są miękkie. Zauważyłam też faktycznie lekkie rozświetlenie cery. No i ten zapach! Na początku mocno egzotyczny, potem uzależnia i sprawia ogromną przyjemność.
Żel traktuję jako uzupełnienie do kremu. Pachnie bardziej męsko, trochę ciężej. Nie znalazłam go samego w sklepach internetowych, domyślam się więc, że jest jednorazowym dodatkiem do kremu. Szkoda. Dobrze oczyszcza skórę i jest bardzo wydajny.
Czytałam w Internecie, że krem Vicco jest dosyć popularny na Zachodzie. Że wykorzystuje się go nie tylko do pielęgnacji skóry na dzień i na noc, jako rozjaśniającą maskę, ale także jako produkt pierwszej potrzeby w przypadku ukąszeń owadów! Z pewnością warto go mieć pod ręką.
Krem dostępny jest w sklepie Helfy.
Na koniec mam dla Was coś, co mnie mocno rozśmieszyło! Krem do golenia Vicco :D:D:D Czyli przykład indyjskiego marketingu i targetowania! (z Bombay Bazaar)