Z pierwszego maja…

Napisałam to pierwszego dnia maja. Niedługo po tym, jak mój mąż wyjechał do Afganistanu. A przeczytałam ponownie wczoraj. I poczułam całą sobą ten maj, te zapachy, to ciepło. Przesyłam więc je i Wam. Wraz z moim stanowczo najulubieńszym peelingiem pomarańczowym, na który przepis znajdziecie TUTAJ! Bo i tego i tego nam w tą srogą zimę potrzeba.

Lato
rozpoczęło się wcześnie, peelingiem pomarańczowym. Soczystym. Słodkim.
Naładowanym pozytywną energią. Pierwszego dnia maja, kiedy to upał stał się tak
nieznośny jak w najgorętszy lipcowy dzień. Wstałam rano z poczuciem pustki.
Odezwał się znowu ból w nodze. Rozochocony słońcem i lekkim wiatrem pies
wskoczył do łóżka, rozpoczynając swoje pełne radości powitanie pani. Róża spała
jeszcze snem sprawiedliwych. Cichutko nałożyłam więc lekki cardigan i wyszłam
na poranny szybki spacer z tą zwariowaną suką. Ona latała, wąchała, szczekała
na wielce zdziwionych tym faktem ludzi, a ja wdychałam zapachy. Zapachy
świeżych liści, kwiatów drzew owocowych, suchego asfaltu. Oj tak, stanowczo
przyszło już lato! 
Tylko czemu tak smutno… Trzeba coś zaradzić! Zawołałam psa i
pobiegłyśmy pędem do domu, do kuchni. Chwyciłam pierwszą z brzegu pomarańczę.
Dokładnie ją umyłam i starłam na tarce skórkę na drobny zest. Wszystko wsypałam
do jaskrawo zielonej ceramicznej miseczki, dosypałam nieco cukru i dolałam trochę
świeżo wyciśniętego z owocu soku oraz łyżkę oleju morelowego. Morele… Już
niedługo będą morele. Już na nie kwitną kwiaty. Tymczasem mój pomarańczowy
peeling nabierał rumieńców. Po zmieszaniu przyjął energetycznie pomarańczową barwę.
Skoczyłam więc pod szybki prysznic z moim dziełem i oczyściłam zarówno ciało
jak i umysł. Zrobiło się przyjemnie chłodno. 
Wtedy usłyszałam wesołe kwilenie
dziecka. Jak to możliwe, że ona każdy nowy dzień wita z takim niesamowitym
zapałem i radością? Ilekroć wchodzę do jej pokoju, na tej malutkiej twarzyczce
pojawia się rozbrajający uśmiech z dwoma dolnymi zębami. Powinniśmy uczyć się
od dzieci radości, pasji i szybkiego zapominania tego, co złe. A teraz rozpoczynamy
to lato razem. Ja, Różyczka i wierna Misia. We trójkę raźniej. We trójkę
doczekamy jego powrotu.
Facebook