Kochani,
Prowadziłam wczoraj warsztaty dla dziewczyn z Interia.pl. Było kolorowo, pachnącą i intensywnie. Przeniosłyśmy się do indonezyjskiego SPA i zakosztowałyśmy nuty egzotycznego rozpieszczania. Nagadałam się tyle przez te trzy godziny, że po powrocie padłam! Ale trzeba przyznać, że bawiłyśmy się dobrze. W każdym razie po warsztatach pozostało mi nieco wschodnich przypraw, więc postanowiłam wypróbować maseczkę, którą jakiś czas temu widziałam na blogu DELIGHTFULLY TACKY🙂
Maseczkę nazwałam cynamonową, ale w towarzystwie cynamonu znajdują się również miód, gałka muszkatołowa i – moja innowacja – imbir. Wszystko dokładnie zmieszane. Przyprawy sproszkowane oczywiście. A proporcje są takie:
- 1 łyżka płynnego miodu
- łyżeczka cynamonu
- łyżeczka gałki muszkatołowej
- łyżeczka imbiru
Brzmi intrygująco? Ale warto wypróbować. Jedno jest pewne – maseczka ta będzie idealna w czasie zimy! Mając ją na twarzy czułam się niczym słodki pierniczek:) Poza tym maseczka mocno rozgrzewa, co czuć na buzi. Dlatego też nie polecam jej przy cerze wrażliwej. Dzięki jednak temu efektowi, doskonale poprawiamy krążenie i pomagamy usunąć toksyny. Miód cudownie odżywia i łagodzi. A kiedy będziemy ją zmywać po 20 minutach, warto kolistymi ruchami delikatnie mokrą ręką masować twarz, dzięki czemu maseczka zmieni się w peeling!
Autorka Delightfully Tacky wspomina tam, że składniki pomagają usuwać opuchnięcia i zaczerwienienia, łagodzą blizny potrądzikowe i zapobiegają infekcją. Polecam. Moja buzia przyjęła maseczkę pomyślnie i z chęcią!
Pierwsze zdjęcie DELIGHTFULLY TACKY