Drodzy moi, misiaczki moje najmilejsze, Święta nam przyszły! I przy okazji tej radosnej, chciałabym przesłać Wam ciepłe, z serca płynące życzenia. Tylko zacznę inaczej…
Im starsza jestem, tym częściej obserwuję, jak moi przyjaciele i znajomi od tych Świąt, które sama tak bardzo lubię, się odsuwają. Jak zaczynają je ich męczyć, jak stają się przykrym obowiązkiem, który trzeba odbębnić i wrócić w zacisze własnego domu, z dala od rodziny, choinki i łypiącego z talerza karpia. Święta stają się początkiem kłótni. Kłótni o to, gdzie będą spędzane, o to, że trzeba cały czas jeździć tam i z powrotem, rozmowy przy stole nużą lub irytują. Stres i presja, aby wszystko było idealne, wyniszczają… No, sami pewnie wiecie o co chodzi.
Ale nie dajcie się w tym roku! Jeśli zauważycie, że i Was zaczyna ta nieprzyjemna otoczka przytłaczać, przypomnijcie sobie taki moment z dzieciństwa, ze Świąt, w którym czuliście się szczęśliwi. Kiedy było ciepło, przytulnie, pachnąco. I trzymajcie się kurczowo tego wspomnienia. I stwórzcie takie same własnym dzieciom. I wyluzujcie, odpuśćcie, nabierzcie dystansu. Usiądźcie w fotelu z kubkiem gorącego kompotu z suszu i wsłuchajcie się w harmider. I przypomnijcie sobie, że dookoła Was są te osoby, które troszczą się o Was najbardziej, którym na Was zależy, nawet jeśli tego na co dzień nie okazują. A bądź co bądź taka troska to produkt deficytowy.
I z całego serca Wam życzę, abyście wtedy właśnie doświadczyli magii Świąt. Abyście ją zauważyli lub odkryli na nowo.
Bo to naprawdę bardzo wyjątkowy czas. Nie tylko dla dzieci.
PS Po Świętach wracam do Was z wynikami Wielkiego Świątecznego Lili Konkursu!