O blogowaniu moim

Długo przymierzałam się do napisania tego posta. Za każdym jednak razem, kiedy już prawie zasiadałam do komputera, czułam, że to jeszcze nie pora. Że nie ma co tych wszystkich kłębiących się myśli uzewnętrzniać. Albo, że są przecież ciekawsze tematy. Teraz jednak mam wrażenie, że nadszedł jego czas.

Przygoda z blogowaniem zaczęła się trzy lata temu. Miał być to jeden ze sposobów na promocję mojego ówczesnego sklepiku z kosmetykami naturalnymi. Ale sklep zamknęłam, a blog został… Bo już musiał, bo stał się częścią mojego życia. Czasem łapię się na tym, że patrzę na świat z perspektywy nowego posta. Widzę coś pięknego, a w głowie zaczyna mi się układać tekst. Albo już mam przed oczami zdjęcia, które Wam pokażę. Lekkie wariactwo!
Ale jest to zwariowanie ogromnie pozytywne! Z prawie trzydziestką na karku stwierdzam, że żadne nauki, żadne moje skończone szkoły, kursy czy szkolenia rozliczne nie nauczyły mnie tyle i nie pokazały tak dużo świata jak blogowanie. I nie o samo pisanie postów chodzi. Blogowanie poszerza horyzonty, pozwala odnaleźć niezwykle inspirujące miejsca, motywuje do ciągłego rozwoju, wzmaga kreatywność i w końcu, pomaga poznać wspaniałych ludzi.
Kiedy mam wolną chwilę, w przerwie między tym czymś ważnym, a tamtym jeszcze ważniejszym, przeglądam ulubione blogi, podglądam co słychać u innych dziewczyn, uśmiecham się, wypełniam radosną energią. Przyznaję, że w większości są to blogi zagraniczne. Bo są świetne. Po prostu. I dzięki temu poznaję świat, poznaję rzeczy, o których nie miałabym pojęcia pozostając jedynie w krajowej przestrzeni. A ponadto szlifuję język, a nawet czasem i dwa.
Dzięki blogowaniu pędzę do przodu. Cała jestem pełna pomysłów, a nie mam czasu na realizację choć połowy z nich. Mam chęć myśleć, kombinować, tworzyć. Nie pamiętam kiedy ostatnio się nudziłam i nie chodzi tutaj o dziecko, bo i z dzieckiem można mieć dni pełne marazmu i zniechęcenia. Rozwijam się, a rozwój ten jest widoczny z każdym moim postem. Robię zdjęcia, uczę się grafiki, wymyślam coraz to nowsze przepisy, nawiązuję wspaniałe znajomości. No… chce mi się!
Zauważyłam, że czasami muszę się wręcz ograniczać z przeglądaniem coraz to nowszych stron w internecie, bo mam wrażenie, że za dużo pomysłów pojawiło się na raz i nie będę w stanie wszystkich w jakiś sposób urzeczywistnić. A co gorsza… nie potrafię tworzyć postów na zapas, ani planować ich na najbliższy miesiąc. Jak już mam coś gotowe lub opracowane, to zazwyczaj tak bardzo chcę Wam pokazać i tak się tym emocjonuję, że muszę to opublikować. Mam więc zawsze całą listę zakładek i wypisanych możliwych tematów. Bardzo surowych, na przyszłość, do opracowania. A i tak w między czasie zawsze wpadnie kilka innych.
TAK, zarabiam na blogu. Choć bardzo niewiele, bo i blog jest jeszcze malutki. Nie widzę nic, zupełnie nic złego w otrzymywaniu zapłaty za swoją pracę. Jest to dla mnie wręcz naturalne. Cieszy mnie, że mogę się dokładać do domowego budżetu, wychowując jednocześnie w domu dziecko. Nie widzę też nic złego w tym, że zarabiam niewiele i dostaję kosmetyki do testów. Nie będę czekać na osiągnięcie jakiegoś konkretnego pułapu statystyk. Nie stać mnie po prostu na to. 
Choć marzy mi się, wzorem moich ulubionych zachodnich blogerek, aby z blogowania dało się wyżyć. Utrzymać siebie i rodzinę. Uwielbiam zaglądać np. do Justiny Blakeney czy na DESIGNLOVEFEST. Do dziewczyn, które blogują i żyją z tego. Są przesympatyczne i niezwykle inspirujące. Podglądam choćby biuro/pokój stworzony jedynie do pracy twórczej i zazdroszczę…
Pojawił się kiedyś zarzut, że skoro mam reklamodawców to straciłam wiarygodność. Nie jestem w stanie zrozumieć takiego podejścia. Nie rozumiem czemu uważa się, że nie można połączyć blogowania i zarabiania. Wszystko co robię jest całkowicie zgodne z moimi przekonaniami, gustem, sumieniem, z tym co chcę w Lili przekazać. Jeśli jakaś współpraca nie współgra z Lili, nie jest podejmowana.
Muszę chyba czarno na białym napisać, że Lili nie jest blogiem do pisania „rzetelnych” recenzji. Jest to miejsce, w którym polecam rzeczy warte polecenia. Jeśli kosmetyk, który testowałam nie spodobał mi się, nie piszę o nim. Nie wystawiam recenzji negatywnych, bo nie lubię negatywnych fluidów z nich wyzierających. Możecie mi jednak wierzyć, że jeśli już o czymś napiszę, to jest to tego naprawdę warte.
Poza tym poprzez bloga zarabiam też pośrednio. O co mi chodzi? Dzięki Lili trafiają do mnie ludzie, którzy bez niej nigdy by o mnie nie usłyszeli. Dzięki temu prowadzę dwa firmowe fan page na Facebooku, mam przyjemność pisywać do magazynów i portali oraz prowadzę warsztaty podczas integracyjnych spotkań firmowych. Wszystko to składa się na wymierny profit z prowadzenia bloga.
TAK, pozwalam na kopiowanie moich zdjęć. Jestem wręcz za to wdzięczna. Pod warunkiem jednak, że tam gdzie zostaną umieszczone, pojawi się ich źródło. Nie bardzo rozumiem, czemu jesteśmy tak bardzo w tym temacie przeczuleni. Wiem, wiem.. często zdjęcia zostają skradzione i używane do własnych celów, bez podpisu. Obawiam się jednak, ze przez ten ogólnopolski strach tracimy wspaniałe możliwości promocyjne. Jeśli ktoś umieści moje zdjęcie na swoim blogu wraz z linkiem przekierowującym do mnie, to zrobił mi tym samym przysługę. Jest to bowiem najprostszy, najtańszy, organiczny, wirusowy marketing. Bezpłatna reklama, a do tego bardziej wiarygodna. Dlatego też lubię zachodnie blogi – tam nie ma problemu (zazwyczaj) ze zdjęciami, wystarczy podać ich właściciela.
Pokochałam blogowanie i to jaka dzięki niemu jestem. Zależy mi, aby Lili była przyjaznym, inspirującym miejscem, z pozytywnymi wibracjami, dodającymi zwykłemu dniu choć trochę słońca. Nie interesują mnie afery, żale, smutku. Nie obrażam, nie krytykuję. Co najwyżej zauważam i poszukuję pozytywów. Staram się obserwować i wyciągać wnioski. Nie lubię hejterów, bo nawet jeden nieprzyjazny komentarz potrafi zepsuć mi dzień lub kilka. Nie hejtuję, nie podcinam skrzydeł. Pozostawiam na odwiedzanych blogach jedynie dobre komentarze. Nie pouczam u innych. U siebie proponuję, radzę i sugeruję. Jeśli coś polecam, to w to wierzę. I mam nadzieję, że lubicie tu wpadać!

32 comments on O blogowaniu moim

  • Anonimowy

    Z Twojego bloga zawsze wypływa mnóstwo pozytywnej energii :)! Uwielbiam do Ciebie zaglądać, z wielu przepisów i rad już skorzystałam, jestem zachwycona 🙂 Zazdroszczę tej – w sumie – umiejętności zarządzania czasem "internetowo-inspiracyjnym" 😀 Bowiem gdy ja zabieram się za przeglądanie różnych blogów i stron, ucieka mi nagle cały dzień! I dlatego robię to dosyć rzadko, za rzadko! Ale jak już się wkręcę, to nie moge przestać, a głupio tak cały dzień przed komputerem siedziec…. 🙂 Pozdrawiam Cię cieplutko! 🙂

    • lilinatura (author)

      A zdarza się, że i cały dzień ucieka 🙂 I człowiek potem zły chodzi… ale co tu zrobić, jak tak wciąga 🙂

  • Smyku Smyk

    Adzia, jesteś wielka!
    Bardzo mądre, wyważone słowa.
    I aż wierzyć się nie chce, że jakieś taborety pisały, że straciłaś wiarygodność. Ja też powoli zaczynam raczkować zarobkowo-blogowo i wcale się tego nie wstydzę. Mam podobne podejście – spędzam nad blogiem mnóstwo czasu, obróbka zdjęć to dla mnie mordęga, bo jestem z nich wiecznie niezadowolona (a i tak uważam, że poczyniłam mega postępy), piszę posty na raty, bo muszą być stylistycznie, gramatycznie idealne. Jeśli poświęcam na to kawał swojego życia, dlaczego nie pobierać za to pieniędzy? W końcu to ciężka praca! Ja akurat nie stronię od negatywnych recenzji, ale rozumiem Twoje podejście i w żadnym stopniu nie potępiam. Wychodzę z założenia, że każdy powinien postępować w zgodzie ze swoimi przekonaniami.

    Przesyłam Ci wirtualne uściski!

    • lilinatura (author)

      Smyku ja to akurat te Twoje cięte uwagi to osobiście bardzo lubię podczytywać 🙂

  • Karolina Wilanoska

    Z tym "traceniem wiarygodności" jest wszędzie. Jeśli tylko w Polsce ktoś zacznie zarabiać na hobbystycznym prowadzeniu bloga/kanału YT to "sprzedał się, leci na kasę, hajs się nie zgadza" i wszystko co najgorsze, a potem te osoby i tak zniecierpliwione wyczekują kolejnej notki czy też filmu. Polska mentalność, wiem z doświadczenia – duże kanały gamingowe nie mają łatwo 😉

    Pozdrawiam CaroB (MissKremowka z YT)

    • lilinatura (author)

      To moje ulubione powiedzonko, zawsze się śmieję – hajs się nie zgadza 🙂
      A do Ciebie to ja muszę wpaść!

  • Karolina

    Uwielbiam Twojego bloga za mnóstwo pozytywnej energii, która z niego bije. Czytając Twoje wpisy człowiek zaczyna się uśmiechać. A przepisy, które umieszczasz są po prostu boskie 🙂 Trzymaj tak dalej, a tym co myślą inni się nie przejmuj – szkoda na to czasu, energii i zdrowia. Pozdrawiam 🙂

  • Tajnashii eko-świat i nie tylko

    Zawsze znajdzie się grupa osób, które będą miały coś do zarzucenia. Trudno z tym problemem walczyć ale trzeba próbować! Osobiście nie przeszkadza mi sytuacja zarabiania na blogu. W końcu poświęca się swojemu miejscu w sieci sporo czasu i wysiłku a przede wszystkim robi się to bo lubi! Więc jeśli znajdzie się ktoś kto tą prace doceni i zechce za naszą działalność zapłacić to tylko się z tego cieszyć. Bo to dodatkowa okazja do rozwoju swojej twórczości.

  • Docia

    Ja też nie widzę nic złego w zarabianiu bo niby dlaczego? Przecież to żaden brudny interes i ja też mam zamiar. Pozdrawiam. 🙂

  • Ula S

    Zawsze się znajdą osoby, którym coś się nie podoba. Najważniejsze jest to żeby być w zgodzie z sobą. Jeżeli zarabiasz na tym co lubisz robić to chyba jest tak powinno być. Podziwiam Cię za to,że jeżeli artykuł jest sponsorowany to to piszesz. Niektórzy tego nie robią bo się boją. Dlatego lubię tu wracać

  • Jusia

    Często najwięcej do powiedzenia mają osoby, którym totalnie w życiu nie wyszło. Nie mam na myśli tylko bloga. To ludzie, którzy siedzą i marudzą, jednocześnie nic nie robiąc. Mnóstwo dziewczyn dostaje kosmetyki za free, wychwala je w niebiosa, a potem ja kupuję takiego bubla i szlag mnie trafia, krew nagła zalewa. Jestem jak najbardziej za tym, by zarabiać na blogu. Zarabiać wykonując swoje hobby ? Marzenie ! Pochwalam, że przyznałaś, że piszesz tylko recenzje tego, co Ci pasowało a resztę przemilczasz. Mimo, że jestem zwolennikiem pisania zarówno o dobrych jak i złych produktach, to mniejszym złem wydaje się to, co robisz Ty, zamiast umieszczania kłamstw.
    Także oby tak dalej 🙂

  • Arsenic

    Zdaje się, że w swoim unikatowym pięknym i spokojnym stylu wyraziłaś wszystko to, co i mnie się kłębiło w głowie. Szczególnie bliskie jest mi stwierdzenie, że nie opowiadasz o kosmetykach, które się u Ciebie nie sprawdziły – bo nie ma sensu puszczać w świat negatywnych emocji… Dlatego też i u mnie nie ma miejsca na buble, wolę opowiadać o tym, co naprawdę lubię i co się sprawdziło, milczeniem zbywając koszmarki kosmetyczne.
    Chciałam jakiś czas temu zrobić podobne podsumowanie, ale machnęłam ręką. A teraz po prostu Cię udostępnię. Dziękuję! 🙂

    • lilinatura (author)

      Dzięki za udostępnienie! I tak już dawno coś czułam, że w pewnych kwestiach myślimy podobnie 🙂

  • Kaczmarta

    Uważam, że Twoje podejście jest bardzo słuszne. Ja tu lubię zaglądać, zawsze mogę znaleźć coś fajnego, inspirującego, albo po prostu pogapię się na ładne rzeczy i moje oczy mają uciechę 🙂 Trafiłam do Ciebie przypadkiem, niedługo potem wzięłam udział w konkursie na przepis na owocowy kosmetyk i wygrałam książkę, która stoi na honorowym miejscu 🙂 Nie widzę nic złego w zarabianiu na blogu, sama nie zarabiam, ale chyba jestem mało kreatywna w tej dziedzinie. Jeśli firma nie wyjdzie z inicjatywą to ja zwyczajnie nie umiem nawiązywać sama współpracy itp. Mimo wszystko i tak mogę się podpisać pod Twoimi słowami, blogowanie zmienia życie i daje mnóstwo satysfakcji, szczególnie gdy trafia się na fantastycznych ludzi przy tym, a ja muszę przyznać, że dzięki blogowaniu właśnie na takich trafiam 🙂

    • lilinatura (author)

      Czasem warto do firm samemu wyjść ale najprzyjemniej, jeśli to one się same zwracają. A co do reszty – dokładnie!

  • Angel Kubicka

    Ja to zbyt emocjonalna jestem, żeby tak ładnie napisać, ale kiedyś też napiszę 🙂 Nieco różnimy się tylko pod względem pisania o rzeczach, które się nie sprawdziły, dla mnie to ważne, ponieważ w ten sposób wiele osób ustrzeże się przed kipieniem byle czego, NIEKIEDY, za wielkie pieniądze.
    Poza tym zgadzam się ze wszystkim co napisałaś 🙂 Blog mo ze sprawiać frajdę, można na nim zarabiać i można być w 100% wiarygodnym, czego oczywiście nie zrozumieją ludzie, którzy są o to zazdrośni.

    • lilinatura (author)

      Pisanie o kosmetykach naturalnych ma ta zaletę, że w większości one i tak są dobrej jakości (choć oczywiście nie zawsze…). Zazdrość może nawet rozumiem, ale zawiści i hejtów nigdy… 🙂

  • IVONA

    bardzo ładny, przemyślany tekst, który w wyważony sposób oddaje to wszystko, co chciałaś nam-swoim czytelnikom przekazać; i muszę się zgodzić z Tobą…blogowanie wciąga i poświęcamy temu naprawdę sporo naszego czasu, więc tym bardziej nie widzę przeciwwskazań do tego aby móc na nim zarabiać:)
    pozdrawiam cieplutko:)
    IVONA

  • Doriska

    Twój blog jest niezwykle przyjazny, pełny piękna, kipi z niego Twoja pozytywna energia i cieszę się, że jest takie miejsce w sieci. Mój chłopak uważa że prowadzenie bloga to takie chwalenie się. Że zdjęcia (aranżacje) są robione specjalnie na pokaz. A Ty w tej notce pięknie wyjaśniłaś o co tak naprawdę chodzi w blogowaniu i podpisuję się pod każdym Twoim słowem! Powodzenia z całego serca 🙂

    • lilinatura (author)

      Twój chłopak trochę racji za pewne ma… nikt przecież nie chce się pokazywać ze złej strony. Ale nie umniejsza to tych wszystkich innych kwestii!

  • Katarzyna Mirek

    lubię wpadać co jakiś czas do ciebie, zachwycam się kosmetykami o których w życiu nie słyszałam, niektóre nawet udaje mi się zakupić:) I jest tu tak miło że aż się chce zostawać na dłużej:)

  • Kasiorra

    Jestem u Ciebie pierwszy raz i na pewno nie ostatni 🙂
    Mam inny styl pisania swojego bloga.. chociaż może to się zmieni, bo styl trzeba sobie wyrobić, a ja dopiero zaczęłam. Mimo to widzę, że masz zdrowe podejście do tematu i że nadajemy na tych samych falach. Chętnie się też czegoś nowego od Ciebie naucze 🙂
    Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów 🙂

  • bluefairy

    Ja bardzo lubię Twojego bloga, wchodzę tu często chociaż nie często zostawiam komentarz:) panuje u Ciebie bardzo odprężająca i pozytywna atmosfera.

  • maxcom

    patrze na obserwatorów i jest 888 🙂
    mam podobne podejscie do myslenia o blogu jak Ty. Zarabianie nie jest złe, chyba zę mam rekalmy po róznych srtonach otwarte, jakieś muzyczki nie wiadomo skąd albo jak blog zaśmiecony jest klapką na muchy czy packą na pająki.

  • Łucja z Agulkowego Pola

    Najważniejsza jest szczerość. A Ty mówisz jasno o swoim podejściu do blogownia. Jedną kwestię muszę podkreślić. To prawda, że wśród naturalnych kosmetyków nie jest łatwo znaleźć zły kosmetyk. Natura ze swej istoty jest dla nas dobra. Albo lubimy, albo nie. To rzecz gustu i preferencji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook