Posts Tagged‘przepisy’

Choineczki kosteczki matcha do mycia twarzy

Długo jakoś nie mogłam się przekonać do kosteczek wszelakich myjących… Ale jak już zaczęłam, to wygląda na to, że wsiąkłam! Bo kosteczkowanie jest super! I tak idealnie wpisuje się w moje dotychczasowe pomysły!

Dodajemy zatem tym razem trochę pianki i bąbelek i czarujemy kosteczki! I to jakie!


Dzisiaj zrobimy choinkowe kosteczki matcha do mycia twarzy!

Są naprawdę bardzo fajne i bardzo świąteczne! Jeśli jednak nie wykorzystacie foremek w kształcie choinek, przeobrażą się w całkiem zwyczajne, wciąż jednak super fajne kosteczki wypełnione matchą czyli sproszkowaną zieloną herbatką, olejem ze słodkich migdałów i olejkiem pomarańczowym!

Kosteczki przyjemnie się pienią, jest to jednak bardzo łagodna pianka, którą spokojnie możemy zmywać skórę. Za właściwości pieniące odpowiada tu specjalny składnik – SCI czyli Sodium Cocoyl Isethionate. Jest to delikatny środek powierzchniowo czynny, pozyskiwany z oleju kokosowego. Jest na tyle bezpieczny, że poleca się go w kosmetykach do pielęgnacji skóry wrażliwej i dziecięcej.

W kosteczkach znajdziemy także Olivem 1000, który to z kolei jest emulgatorem pochodzenia roślinnego. On z kolei jest tu odpowiedzialny za odpowiednia konsystencję, ale ma także właściwości nawilżające i wygładzające.

Kosteczki zatem bardzo łagodnie, ale skutecznie zmywają skórę, jednocześnie pozostawiając ją miękką i odżywioną. Zielona herbata słynie ze swoich właściwości przeciwutleniających czyli odmładzających, olej ze słodkich migdałów zapewnia nam tutaj lekkie natłuszczenie i regenerację skóry, a olejek pomarańczowy dodaje energii i wywołuje uśmiech na twarzy!


Choineczki kosteczki matcha do mycia twarzy

Składniki:

  • 25 g SCI
  • 10 g Olivem 1000
  • 15 g oleju ze słodkich migdałów
  • 3 g matchy
  • 20 kropelek olejku pomarańczowego

SCI i Olivem 1000 zakupiłam w Ecospa. Tam też znajdziecie receptury idealne do pierwszych kosteczkowych prób, z których także korzystałam.

Z przepisu wychodzi 8 kosteczek choineczek. Foremkę zakupiłam na Allegro jako: SilikoMart Foremka na czekoladki CHOINKI i GWIAZDY.

Zlewkę kładziemy na wadze i odważamy do niej SCI, Olivem, olej (stąd wielkość w gramach) i matchę. Zlewkę przekładamy do kąpieli wodnej. Może to być garnek lub patelnia z wrzącą wodą, wciąż podgrzewane. Zawartość zlewki mieszamy od czasu do czasu i czekamy, aż zamieni się w gęstą, jednorodną ciecz. Zlewkę ściągamy z ognia, mieszamy, dolewamy olejek pomarańczowy i jeszcze przez chwilę mieszamy. Na koniec przelewamy równomiernie do foremek i odstawiamy na godzinę do stwardnienia.

Choineczki przechowujemy w suchym, szczelnym pojemniczku. Aby użyć takiej choineczki, moczymy ją i pocieramy dłońmi, tworząc piankę i rodzaj myjącej emulsji, zmywamy nią twarz, przemywając ją potem wodą. Uważamy, aby pianka nie dostała się do oczu. Choineczkę odstawiamy w suche miejsce, aby mogła się osuszyć przed następnym użyciem.

Świąteczne drożdżowe pierożki z boczniakami

Te pierożki to taka moja specjalność. No, nie dokładnie te, bo zazwyczaj robię je z tradycyjnym nadzieniem. Wiadomo – kapusta, grzyby i aromat świąt roznosi się w całym domu. Uwielbiam je! To moje ulubione danie wigilijne.

Tym razem jednak zaproponuję Wam ich nieco inne wydanie! Inne, ale – o jeju – jakie pyszne!

Tym razem w pierożkach znajdziemy bardzo aromatyczne boczniaki w gwiazdkowej odsłonie z dużą ilości czerwonej cebulki, z rodzynkami i rozgrzewającymi przyprawami.

Pycha pomysł na świąteczną przystawkę lub przekąskę. Polecam z barszczykiem albo bez, na ciepło lub zimno, z okazji gości lub tylko dla siebie!


Świąteczne drożdżowe pierożki z boczniakami

Składniki

Farsz:

  • opakowanie boczniaków – 250 g
  • 2 duże czerwone cebule
  • 3 łyżki masła
  • tyle samo oleju
  • 2 łyżki rodzynek
  • pół szklanki bulionu
  • łyżeczka gorczycy
  • łyżka czarnuszki
  • łyżeczka cynamonu
  • łyżeczka gałki muszkatołowej
  • łyżeczka mielonej papryki
  • 3-4 łyżki sosu sojowego
  • 2 liście laurowe
  • sól, pieprz

Ciasto:

  • pół opakowania drożdży
  • 2/3 szklanki ciepłego mleka
  • łyżeczka cukru
  • mąka – około 2-3 szklanki
  • 1 jajko + 1 żółtko
  • 3 łyżki masła
  • łyżka czarnuszki
  • sól

Nastawiamy drożdże. Do wysokiej miski przelewamy ciepłe mleko, kruszymy drożdże, dodajemy cukier i tyle mąki, aby całość po dokładnym rozmieszaniu miała konsystencję śmietany. Odstawiamy w ciepłe miejsce, przykrywamy ściereczką. Po 15-20 minutach zaczyn porządnie urośnie.

Przelewamy go do miski, dosypujemy 1 szklankę mąki, solimy, dodajemy jajko i zaczynamy ugniatanie ciasta. W między czasie dosypujemy mąki, tyle ile ciasto wchłonie. Po chwili dolewamy ciepłe roztopione masło i dalej zagniatamy energicznie, podsypując mąką. Kiedy stworzy nam się zwarta drożdżowa kula, odstawiamy ją ponownie w ciepłe miejsce, pod ściereczką, na godzinę do wyrośnięcia.

Przygotowujemy farsz. Cebulę obieramy i kroimy w piórka. Przekładamy na patelnię z olejem i masłem. Podsmażamy. Po chwili dodajemy pokrojone na drobne kawałeczki boczniaki. Dosypujemy przyprawy i całość podsmażamy chwilę. Dolewamy sos sojowy i znowuż chwilkę smażymy. Na koniec dolewamy bulion i wrzucamy rodzynki. Całość dusimy około 5 minut, często mieszając. Odstawiamy do wychłodzenia.

Wyrośnięte ciasto przekładamy na oprószoną mąką stolnicę, rozwałkowujemy na grubość około 3-4 mm dodając tyle mąki z wierzchu, aby ciasto nie przylegało do wałka i wycinamy kubeczkiem koła. Lepimy pierogi z naszym farszem, przekładamy je na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Gotowe pierożki smarujemy z wierzchu rozbełtanym żółtkiem i posypujemy czarnuszką.

Pieczemy w 180 stopniach przez około 15 minut, aż urosną i się ozłocą. Na koniec dodaję zawsze termoobieg, aby nabrały ładnego koloru.

Dodam jeszcze, że zazwyczaj ciasto robię z pełnego opakowania drożdży, czyli pozostałe składniki mnożę razy dwa. Wtedy z dodatkowego ciasta lepię bułeczki dla moich dziewczynek. Też je uwielbiają 🙂

Przepis na korundowy peeling do twarzy monoi-truskawka

Mmmm… żebyście wiedzieli jak to pachnie! Kto podczytuje Lili dłużej, ten wie, że uwielbiam olej monoi, czyli macerat gardenii tahitańskiej w oleju kokosowym. Ten zapach jest obłędny, tropikalny, ciepły, kwiatowy, ale świeży. No… po prostu cudowny. Tym razem dodałam do niego… truskawki! Takie prawdziwe, nasze, polskie, sezonowe. Całość nie do opisania!

I tak powstał delikatny peeling do twarzy, którego podstawą jest kosmetyczny korund. Jego zadaniem jest dogłębne, ale łagodne oczyszczenie cery. Jeśli jednak pozostawimy peeling na twarzy chwilę dłużej, zamieni się w odżywczą, rozjaśniającą maskę. A jeżeli peelingu mamy sporo, możemy całemu ciału zaserwować taki pachnący zabieg!
 

Jogurtowa czekolada do kąpieli

No dobrze! Pogoda nie rozpieszcza, musimy sobie więc sami przyjemności sprawić! Albo jeszcze lepiej – jeśli poszukujecie oryginalnego, a prostego prezentu dla Mam, dzisiejszy post jest dla Was. Dzisiaj bowiem zrobimy wspaniale odżywczą, musującą czekoladę do kąpieli pachnącą obłędnie truskawkowym smoothie! Będzie to czekolada biała, jogurtowa. Z prawdziwym łagodzącym jogurtem. Całość do schrupania! No.. prawie. A wieczorna kąpiel… no cóż… nie do opisania!
No.. prawie. A wieczorna kąpiel… no cóż… nie do opisania!

 

Jak zrobić olejek konwaliowy

O zapachach ciąg dalszy! Dzisiaj postaramy się zakląć maj w olejku. A dokładnie jeden z najpiękniejszych majowych aromatów – zapach konwalii. Nie znam bardziej kobiecych, subtelnych delikatnych kwiatów, przypominających mi od zawsze baletnice. Zaliczam je do mojej zapachowej czołówki, razem z bzami, fiołkami, kwiatami mirabelki i różami. Mogłabym tak trzymać te konwalie pod nosem i wdychać… Błogo, magicznie i całkowicie nierealnie.

Postarałam się więc przenieść ten delikatny, ulotny zapach do olejku. Nie powiem, lekko nie było. Aby aromat pozostał w tłuszczu, trzeba dosyć żmudnie powtarzać pewne czynności i cierpliwie czekać. Trzeba poświęcić sporo pięknych kwiatów. Ale warto! Powstaje nam produkt niemal luksusowy, z ujmującą nuta konwaliową. Olejek taki wykorzystujemy jako serum do twarzy, dodatek do innych kosmetyków lub po prostu – do ciała bądź do kąpieli.
Do stworzenia olejku z konwalii potrzebujecie:
  • konwalie (tą metodą możecie także stworzyć olejek z bzów, róż czy fiołków)
  • olej, najlepiej bezzapachowy, wybrałam olej ryżowy, świetnie także sprawdzi się tu olej ze słodkich migdałów, jojoba czy słonecznikowy
  • szklany słoiczek
  • bawełniany materiał lub gaza

Kwiaty do stworzenia tego typu olejku muszą być w pełni rozkwitnięte, kiedy ich zapach jest najbardziej intensywny. Najlepiej zbierane przed południem, zanim słońce zaczyna najmocniej grzać. Rozkładamy je na stole, w ciepłym miejscu i pozwalamy obeschnąć. Zależy nam na tym, aby żadna kropelka wody nie dostała się do olejku. Następnie obrywamy kwiaty z gałązek, możliwie bez zielonych części. W przypadku róż czy fiołków, powinny to być same płatki.

Kwiaty zalewamy olejem tak, aby w całości je zakrył. Słoiczek odkładamy w suche, najlepiej słoneczne miejsce na 1-3 dni. Co jakiś czas wstrząsamy. Po tym czasie olejek przecedzamy przez ściereczkę lub gazę do innego czystego pojemniczka i ponownie dodajemy do niego kwiaty. czynność powtarzamy dopóty, dopóki nie uzyskamy odpowiedniego zapachu. Ostateczny olejek musi być dokładnie przecedzony i przechowywany w ciemnym słoiczku lub butelce w chłodnym miejscu.

Co ważne
  • Olejek należy przecedzać i uzupełniać o nowe kwiaty minimum trzy razy (ja tak zrobiłam, zapach jest przyjemny, ale bardzo subtelny). Najlepiej więcej, nawet kilkunastokrotnie. W ten sposób wykonywano tego typu olejki tradycyjnie i takie właśnie są najcenniejsze. Trzeba jednak przyznać, że jest to dosyć pracochłonne, a i kwiatów trzeba by wykorzystać naprawdę spor.
  • Kwiaty muszą być suche. Zdarza się jednak czasem, że do oleju dostanie się odrobina wody lub wilgotne kwiaty zapleśnieją. W tym drugim przypadku niestety olejek musimy wyrzucić. W pierwszym warto odczekać chwilę, aż charakterystyczny śluz przedostanie się na spód, a następnie przelać olej z góry do czystego słoiczka.
  • Olejek na początku nie pachnie od razu ładnie. Z każdym kolejnym uzupełnieniem o kwiaty zyskuje coraz ładniejszy zapach.
  • Dobrym pomysłem jest dodanie odrobiny witaminy E do gotowego olejku, co przedłuży jego przydatność od użycia.
  • Taki olejek może stać się wspaniałym prezentem dla bliskiej osoby!

 

 

Przepis na balsam do mocno przesuszonych i podrażnionych dłoni

Tak się jakoś złożyło, że w ostatnim czasie zwróciły się do mnie dwie osoby z prośbą o zrobienie czegoś na bardzo suche i przez to mocno podrażnione dłonie. Proszę więc bardzo! Oto i intensywnie regenerująca kuracja, która doda naszym dłoniom miękkości, gładkości i młodości! Co ważne, zawarte w niej składniki zapobiegają powstawaniu drobnych ranek, przesuszeń i szorstkości, a te istniejące – pomagają wyleczyć. Do dzieła!

Facebook