Posts Tagged‘książki’

Fathers

Co rano odprowadzam Różę do przedszkola – głównie ja, bo Stacha teraz na dłużej nie ma. Lubię wtedy podglądać tych wszystkich tatusiów, którzy przyprowadzają swoje dzieci. Zupełnie inaczej się na nich patrzy niż na mamy. Mama to… normalne jest. A jak tata, tuż przed drzwiami sali, bierze synka w objęcia, mówi „kocham cię” i całuje mocno, to każdorazowo się rozczulam.
Lubię męskie spojrzenie na wiele rzeczy, wolę je. Lubię wsłuchiwać się w męskie rozmowy, podczytywać męskie blogi pełne poczucia humoru. Kiedy więc usłyszałam o magazynie Fathers od razu mnie zainteresował. Polubiłam na Facebooku, pooglądałam stronę. Dopiero ostatnio jednak kupiłam sam magazyn (od miłych panów z Fathers na targach z okazji dnia dziecka). Dla Stacha na dzień ojca.
A potem się zaczytałam, zaoglądałam i popłakałam ze wzruszenia 🙂

O książce: Kosmetyki, które zrobisz w domu

Wiedziałam o tej książce od dłuższego czasu. Nawet Wam o tym kiedyś pisałam. Kiedy więc w końcu trafiła w moje ręce, zatopiłam się w lekturze. I wiecie co? Klaudyna Hebda, blogerka, autorka Ziołowego Zakątka, napisała najlepszą znaną mi książkę o kosmetyce naturalnej.
Pierwsze w oczy rzucają się zdjęcia. Ba! Cała oprawa graficzna. W tym ogromnym gąszczu informacji czytelnik nie może się zgubić. Wszystko jest przejrzyste, estetyczne i poukładane. Jest to ogromna zaleta tego typu poradników. Z łatwością odnajdujemy niezbędne szczegóły dotyczące każdego z przepisów, bez potrzeby ponownego wgłębiania się w tekst. Do tego dochodzą kolorowe, soczyste, piękne fotografie, które sprawiają, że lektura staje się czystą przyjemnością.
A jest co czytać! Znam naprawdę sporo różnych książek o kosmetyce naturalnej, ale żadna w tak czysty, prosty i przystępny sposób jej nie przedstawia. Wiedzy jest tu bardzo dużo, ale podana została w taki sposób, że aż chce się douczać, a przy tym nauka nie sprawia żadnych problemów. Osoby, które swoją przygodę z naturalną pielęgnacja dopiero rozpoczynają, zostaną wprowadzone w temat bezboleśnie. Wszystko ułoży się w odpowiednich przegródkach świadomości. Bez zamętu, skołowania czy przesilenia. 
Praktyka miesza się tu z teorią. W książce znajdziemy podstawowe informacje niezbędne do wytwarzania domowych kosmetyków, przeglądy olei, maseł i olejków eterycznych, podstawy perfumerii czy produkcji mydeł. Do tego Klaudyna dołożyła ogromną masę przepisów. Od prostych maceratów i maści, przez kremy, balsamy do ciała, sera do twarzy, masełka, maseczki, peelingi, sposoby na olejowanie twarzy, toniki, kosmetyki do włosów, do depilacji, domowe perfumy, aromatyczne kąpiele, olejki do masażu, kosmetyki do dłoni, stóp i ust, po opalaniu, na komary, aż do mydeł. Uff… Ponad 300 stron inspiracji i pomysłów. W takim wręcz lili-stylu 🙂
Każdy z przepisów składa się z krótkiego opisu, tabelki informacyjnej z czasem przygotowania, poziomem trudności, przeznaczeniem, trwałością i przechowywaniem. Następnie wypunktowane zostały składniki z możliwością skorzystania z różnych opcji. Sposób przygotowania jest jasny i zrozumiały. Najbardziej podoba mi się sekcja w niektórych przepisach „coś poszło nie tak”, z wyjaśnieniem ewentualnych niepowodzeń.
Nie, nie przeczytałam jeszcze książki całej. Można powiedzieć, że raczej gruntownie przejrzałam. Ale wiem, że pochłonę ja od początku, aż do końca. I będę zapewne kilka razy jeszcze do niej wracać. Czemu? Bo sama chcę się czegoś nauczyć! A potem wypróbowywać nowości w Lili! Przyznaję, że mam spore braki w kwestii ziół, a  co jak co, ale Ziołowy Zakątek na ziołach się zna!
I choć sama marzę, aby kiedyś książkę napisać, to mam wrażenie, że nie napisałabym jej lepiej. Może pewne rzeczy potraktowałabym inaczej, z innych stron podeszła do tematów. Ale to drobiazgi. Książkę kupić warto, a jeśli robicie w domu swoje kosmetyki – wręcz trzeba. Stanie się nie tylko źródłem wiedzy, ale także sposobem na przyjemnie spędzony wieczór z lekturą i… ozdobą.

Róża, książeczki i leśne olejki

Dziecię było ostatnio takie jakieś niewyraźne. Oczy przeszklone, rumieńce na policzkach, zamiast mówić – skrzypiała. Cóż było zrobić? Do przedszkola jej nie puściliśmy, sanki odpadają… Postanowiliśmy bąbla przetrzymać nieco w domu, żeby jej te dziwne oznaki zbliżającej się choroby przeszły. Jest nieco lepiej, ale klei się do mamusi  i przytula co chwilę. I chociaż, nie powiem, jest to całkiem miłe, to wolę ją biegającą i wariującą. Jak zawsze!
Tymczasem z okazji przymusowego domowego aresztu, Róża postanowiła polecić Wam dzisiaj, wraz ze mną, swoje ulubione ostatnimi czasy książeczki. Oraz wspomnieć słówko o oparach lasu, które od rana unoszą nam się w domu. To może od nich zaczniemy!
Uwielbiam leśne olejki. Pachną tak intensywne jak las. Wilgotny, o poranku. Świeżo, mocno i bardzo… energetycznie. Poza tym, nie wiem czy wiecie, olejki z sosny, jodły czy świerku działają zbawiennie na infekcje górnych dróg oddechowych. Inhalują je, udrożniają, pozwalają lepiej oddychać. Wybijają całe to zimowe świństwo unoszące się w powietrzu i przynoszące nam choroby. Rozjaśniają też umysł i na chwilę przenoszą w środek puszczy… Naprawdę! Siedzimy więc sobie z Różyczką od rana w naszym małym domowym lesie. W kominku zapaliłam świeczkę, nalałam wody, a do niej około 20 kropelek leśnych olejków. Inhalujemy się i cieszymy zapachem. Bardzo polecam w okresach przeziębień!

A pośród tej leśnej aury czytamy książeczki. Te, które całkiem niedawno wpadły nam w łapki, ale już skradły serce. Jakie lubimy? Te o pięknych ilustracjach. Bardzo plastycznych, niebyt artystycznych. Takich, na których jasno można wyczytać przesłanie. Kolorowych i pozytywnych. Róża potrzebuje, żeby dużo się na nich działo. Mamy więc sporo książek do szukania. Do zatapiania się w inny świat. Dla mnie ważna jest historia. Ciepła, z przesłaniem. I zabawna! Z poczuciem humoru i uśmiechem, który przesyła nam autor. 

Co więc polecamy?

Zaczynamy od najnowszej pozycji, która zauroczyła nas od samej okładki! Pomimo tego, że pająków nie cierpię, Jak pokonać pająki Catherine Leblanc i Rolanda Garrigue, wyd.Wilga, polubiłyśmy bardzo! Zabawny poradnik o sposobie radzenia sobie z tymi małymi potworami. Z pozytywnym przesłaniem! Pełen uroczych, o dziwo, pająków!
Pod choinkę Aniołek przyniósł Różyczce następną naszą robaczkową pozycję – Co robią mrówki, Katarzyny Bajerowicz i Marcina Brykczyńskiego, Wyd. Nasza Księgarnia, przenosi nas w świat wszystkich chyba możliwych łąkowych robali. Mrówki uczą się w mrówczej szkole, bawią, śpiewają, pracują, a nawet… korzystają z mrówczej toalety! Naszą ulubioną postacią jest pewien świerszczyk, któremu razu pewnego zepsuły się skrzypce…

Mieszkańców ulicy Czereśniowej znamy już od dawna. Mamy już wiosnę i lato. Tym razem polecamy bardzo Noc na ulicy Czereśniowej, Rotraut Susanne Berner, Wyd. Dwie Siostry. Zaczynamy zawsze od gołego pana pod prysznicem 🙂 A potem podglądamy nocne życie mieszkańców małego miasteczka. I nagle nie ma nas w domu. Ani w Polsce. Jesteśmy na Czereśniowej! W lecie! Z drzewem czereśniowym górującym nad ulicą.

Korzystając z wyprzedaży nakupowałyśmy niedawno w Empiku książeczek o Tupciu Chrupciu i króliczku Flipku, wyd. Wilga. Cudne są!  Tupciu Chrupcio pomaga w oswojeniu się z różnymi „dużymi” problemami, jak pójście do przedszkola, lekarza, dbaniem o zęby czy umiejętnością dzielenia się. A króliczek Flipek? Zgubił się biedak raz rodzicom i próbuje ich odnaleźć. Wygląda przy tym tak żałośnie, że Róża go zawsze chce przytulić! Zdradzę, że w końcu ich odnajduje. Doprawdy, miły to moment 🙂

Moje dzieciństwo! Choć nie wszystkie dokładnie pamiętałam. Wierszyki 2-latka, Kasi Nowowiejskiej, Wyd. Muza, to pozycja obowiązkowa! Wierszyki są proste, łatwe do zapamiętania dla dziecka, opatrzone w śliczne ilustracje. Wszystkie się kiedyś znało. Dawno, dawno temu… 
Tylko czemu ta sroczka co kaszkę warzyła, urwała łeb temu swojemu piątemu dziecku????

Na koniec książka, do której musimy jeszcze trochę dorosnąć, ale jestem pod jej całkowitym zauroczeniem! Królewna Śnieżka, Tomasza Śpiewaka z ilustracjami Zdenko Basic i Manuel Sumberac, wyd. Wilga. Jestem pewna, że Róża się kiedyś w niej zakocha! Na razie tylko otwiera okienka, rusza postaciami, zagląda do księgi czarów. Bo takie cuda ma w sobie. Za czas jakiś zacznie odkrywać historię. I doceni niesamowite grafiki, wprost magiczne, tajemnicze, przepiękne! Wszystko może jest nieco psychodeliczne, ale dzieci lubią takie klimaty. I ja też!

To się naczytałyśmy! Posprzątałyśmy razem, pooglądały bajeczki, zrobiły razem pizzę i cynamonową drożdżówę, Róża wymęczyła też tatusia i Misię, próbując się z nimi bawić w konika… i poszła spać! Do jutra!

Facebook