Posts Tagged‘Clochee’

Wish List: Z naturalnych polskich nowości na rynku

Śledząc nowości na naszym rynku, natknęłam się na kilka naprawdę ciekawych kosmetyków, które niniejszym dołączam do mojej listy życzeń. Znacie któreś? Polecacie?

wish

 

1. Clochee Lekki balsam nawilżający – dzika róża. Kupiłabym go już za sam różany zapach! Delikatny i szybko wchłaniający się balsam do ciała do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry. Nawilża, regeneruje, poprawia elastyczność skóry i nasyca ją zapachem dzikiej róży. / Clochee, cena: 59 zł

2. Świeca do masażu SCANDINAVIA zielona herbata. Miałam świecę różaną i balsam z peelingami marki o zapachu zielonej herbaty. Teraz marzy mi się połączenie zapachu z pomysłem na świecę. Efekt musi być wspaniały!  / Scandinavia Green Line

3. YOPE – mydło w płynie Figa. Mydło figowe! Już za sam fakt figowy mogłabym je kupić! Naturalny ekstrakt z owoców figowca, pomaga komórkom skóry walczyć z wolnymi rodnikami, regeneruje ja i nawilża dzięki zawartości witamin B i C oraz cennych dla naskórka mikroelementów.  Kosmetyk zawiera też dużą dawkę gliceryny roślinnej, która nawilża, uelastycznia i wygładza skórę. W składzie są także witamina B5 i alantoina łagodzące podrażnienia i wspomagające regenerację naskórka. / Blisko Natury, cena: 20,99 zł

4. Iossi Masło do ciała Flower Power. Intryguje mnie za względu na połączenie oleju szafranowego-krokoszowego z tym marchwiowym. Ponoć pozostawia na skórze zapach wiosennej łąki 🙂 / Iossi, cena: 40 zł

5. Resibo, Tonik. Mgiełka nawilżająca. Zawiera wodę różaną, która poprzez poprawę ogólnego krążenia redukuje obrzęki i zmniejsza spękane naczynka oraz wodę pomarańczowa, pozyskiwaną z kwiatów gorzkiej pomarańczy. Działanie nawilżające toniku gwarantują kwas hialuronowy oraz wyciąg z korzenia rabarbaru. / Resibo, cena: 49 zł

6. Orientana Bio Henna GORZKA CZEKOLADA. Jako, że całkiem niedawno rozpoczęłam przygodę z hennowaniem włosów, chętnie sprawdziłabym nowości Orientany – henny. W składzie znajdziemy takie dobroczynne zioła rodem z Indii – amlę, bhringraj, neem, aloes i shikakai. / Orientana, cena: 20,16 zł

7. Avebio Wygładzająca ambrozja do twarzy Like A Flower. Nazwa cudowna, czyż nie? Jest ponoć niezwykle lekkim produktem. Kompozycja płatków kwiatów róży stulistnej, jaśminu, stokrotki zapewnia odczucie gładkości i aksamitności, a egzotyczne guarango wzbogacone potrójnym kompleksem hialuronowym nawilża skórę natychmiast po użyciu jak i długotrwale. / Avebio, cena: 79 zł

Ulubiony naturalny demakijaż x5

Święta minęły, mąż wrócił, a mnie zmogło i do łóżka nieco przykuło. Mimo tego mam dla Was 5 moich ulubionych ostatnimi czasy sposobów na demakijaż! Pięć bardzo fajnych produktów, każdy inny, każdy godny uwagi. Znacie? Lubicie?

Nie, nie używam wszystkiego na raz! Ale wszystkie mogę polecić! Wierzę mocno, że warto zainwestować w coś więcej niż tylko jedno dobre mleczko. Czasami po prostu skóra potrzebuje czegoś innego – mocnego zmycia nawilżającym olejkiem, albo miękkości skóry po użyciu rękawicy Glov. Czasem chłodu i lekkości płynu micelarnego, a w kiedy indziej praktycznych i szybkich chusteczek.
A zatem… kolejność przypadkowa!
Zacznę od rękawic lub ściereczek Glov. Słyszeliście? Niedawno jedna trafiła w moje ręce i od razu zauroczyła. Małe to to, mięciutkie, białe, z praktyczną dziurą na rękę. Działa na zasadzie mikrowłókien, które dokładnie oczyszczają skórę, przy użyciu jedynie wody. Oj, świetny to kawałek materiału! Makijaż nie ma z nim szans, a buzia pomimo braku nawilżacza staje się miękka. Sprawia wrażenie, jakby w końcu mogła oddychać 🙂 Co jeszcze mocniej zaintrygowało mnie w rękawicach to fakt, że to polski produkt, młodej kobiecej firmy, który już podbija świat. Bardzo podoba mi się tu także pomysł na marketing, czystość i unikatowość opakowań oraz sama strona internetowa —> GLOV.
Oba produkty marki Biopha pokazywałam Wam już przy okazji zestawów na święta. Zasługują na bliższe przyjrzenie. Ostatnio moim hitem jest tak zwane mleczko do demakijażu. Nazwa jest myląca, bo mleczko powinno mieć konsystencję mleczka. Tutaj mamy jednak raczej tonik z woda morską, aloesem i hibiskusem. Sam w sobie jest bardzo dobrym produktem, ja jednak wymyśliłam nieco inne jego zastosowanie. Na wacik nalewam nieco kosmetyku (dzięki bardzo bardzo praktycznej pompce), a na to dodaję jeszcze kilka kropel oleju arganowego lub z czarnuszki. Dopiero taką kombinacją przemywam twarz. Wrażenie – cudowne! —> Ekodrogeria
Czy jest coś praktyczniejszego w podróży od wszelkiej maści wilgotnych chusteczek? Te do demakijażu to podstawa! I właśnie do tego celu bardzo polecam kolejny produkt Biopha – chusteczki w praktycznym małym opakowaniu. Proste w użyciu, potrafią bardzo usprawnić wieczorne zabiegi. Oczyszczają i delikatnie pielęgnują, dzięki sporej zawartości aloesu. Ekologiczne, bezpieczne, biodegradowalne. —> Ekodrogeria
O dwóch kolejnych produktach także Wam pisałam w osobnych postach. Polubiłam jednak oba tak bardzo, że z przyjemnością do tematu powracam. W olejku do demakijażu Clochee jestem zakochana. Uwielbiam go używać, kiedy wracam do domu zmęczona i zmarnowana. Dokładnie myję nim twarz, rozkoszuję się zapachem i odcinam od tego co było. Dzięki swej tłustości, świetnie zmywa tłuszcz. Lekko odżywia i wygładza. Nie zatyka, nie zapycha, pod wpływem wody delikatnie się pieni. Co ważne, jest niezwykle wydajny. —> Clochee
Na koniec woda micelarna Phenome. Uwielbiam ją! Pachnie pięknie różami, doskonale koi i oczyszcza. Lubię stosować ją jako mgiełkę i czuć na skórze łagodzący plaster wody różanej, aloesu i całej masy roślinnych ekstraktów. Woda nie tylko sprawdza się w demakijażu, ale przede wszystkim jako genialny kosmetyk pielęgnacyjny. Zwłaszcza teraz, do mojej przesuszonej, poszarzałej, zimowej cery. –> Phenome

A co Wy polecacie?

Clochee – poznaj markę kosmetyków naturalnych!

Kosmetyki polskiej marki Clochee pojawiają się w Lili od jakiegoś czasu. Zawsze bardzo chętnie je polecam, bo są to naprawdę dobre produkty pielęgnacyjne. Kiedy więc zostałam poproszona o przedstawienie Wam marki w okresie przedświątecznym, zgodziłam się z największą radością! Popieramy pasję, pomysł, jakość i filozofię!

Najlepiej o marce opowiedzą jej twórczynie! 

Zajmujemy się tym co kochamy

Większość z nas marzy o tym, by zawodowo robić to co sprawia mu przyjemność i fascynuje. Z takiej potrzeby i marzeń powstała marka „Clochee”. Zajmujemy się tym co kochamy, co nas interesuje i na czym się znamy. Chcemy dzielić się tym z Wami.

Potrzebujemy tego co Wy

Chcemy dać wam takie produkty, których same używamy. Potrzebujemy tego samego: zdrowia, piękna i bezpieczeństwa. Siłą Clochee jest doskonała jakość produktów. Nie idziemy na skróty i nasze kosmetyki zanim staną na półkach, przechodzą serię testów (na ochotnikach pod kontrolą dermatologa i alergologa). Starannie dobieramy dostawców, skrupulatnie opracowujemy receptury i wnikliwie analizujemy wyniki testów. Nie brakuje nam cierpliwości i pokory. Zanim kosmetyki Clochee trafią do Waszych rąk, zostają poddane ocenie ekspertów certyfikujących. Stąd pewność, że są sprawdzone, bezpieczne i w pełni naturalne. 

Pokazujemy, że istnieją ideały

Nie ścigamy się z czasem i nie spieszymy się w przygotowywaniu naszych produktów. Oddajemy Wam w ręce produkt dopiero wtedy, gdy jesteśmy w 100% zadowolone. Szukamy doskonałych surowców, odpowiednich i pięknych opakowań tak długo, aż spełnią nasze wygórowane oczekiwania. Doznania wizualne, zapachowe jak i dotykowe są dla nas tak samo istotne jak ich skuteczne działanie. 

Dbamy o jakość obsługi 
Siła Clochee to nie tylko doskonała jakość produktów i ekologiczne podejście do świata. To także zaspokojenie waszych oczekiwań i potrzeb. Gwarantujemy Wam wygodę zakupów, przejrzyste zasady działania naszego sklepu i konstruktywny dialog. Jesteśmy dla was. 
Inspiruje nas natura 
Celem dla nas jest stworzenie jak najbardziej doskonałych kosmetyków, w pełni naturalnych, bezpiecznych i zdrowych. Clochee wykorzystuje siły drzemiące w naturze roślinach i minerałach, pozostając w zgodzie ze środowiskiem. Nasze kosmetyki nie zawierają szkodliwych substancji alergizujących (m.in. parabenów i innych konserwantów, oleju mineralnego i pochodnych ropy naftowej, silikonów, alkoholu, glikolu propylenowego, syntetycznych barwników i kompozycji zapachowej, PEG, SLES). 
Łączymy tradycję z nowoczesnością 
Filozofia Clochee stanowi perfekcyjną kombinację natury, tradycji i innowacji. Sięgamy po sprawdzone receptury i składniki z których korzystały nasze prababcie, dodając do tego współczesną wiedzę i możliwości techniczne. Wiemy, że minerałach, ziarnach, owocach i kwiatach z których korzystali nasi przodkowie drzemią cenne dla nas surowce. Odrzucane przez lata powracają do łask. Dzięki współczesnej nauce i badaniom laboratoryjnym chcemy dać Wam ich czystą i zdrową esencję.

Na świąteczne prezenty polecamy szczególnie…

1. Przeciwzmarszczkowy krem na dzień

Spłyca zmarszczki i poprawia stan zmęczonej skóry. Zaprzyjaźnisz się z
nim od razu, jest wydajny, łatwo się wchłania i możesz nałożyć go pod
makijaż. 
Łatwo się wchłania i intensywnie regeneruje Twoją skórę gdy smacznie śpisz.
Skutecznie usuwa wodoodporny makijaż i wszelkie zanieczyszczenia. Nawilża, wygładza, odżywia i relaksuje skórę. 
Skutecznie dba o Twoją przesuszoną skórę i sprawia, że Twoje ciało nabiera smakowitego zapachu migdałowo-kwiatowego.  
Jest idealne do codziennej pielęgnacji przesuszonej skóry. Twoje ciało stanie się elastyczne, a skóra gładka i pachnąca.
Idealnie złuszcza i ekspresowo nawilża. Widocznie poprawia stan skóry. Ciało nabiera blasku i niesamowitej gładkości. 

Lekki i szybko wchłaniający się balsam jest idealny do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry. 

Więcej na stronie marki Clochee 

Specjalnie dla Was marka przygotowała rabat 15% 
na hasło: 
lili15
Rabaty nie łączą się.Rabat ważny do końca stycznia 2015r.

— post sponsorowany —

W roli głównej: Clochee Krem odmładzająco-regenerujący na noc + WYNIKI RevitaLash

Weekend zaczynamy od dobrych wiadomości – od wyników konkursu z RevitaLash! Miłą niespodziankę w postaci odżywki do rzęs sprawiam niniejszym:
Ignam
Małgorzacie Surmacz
i Natalii Koper

Gratuluje i proszę o adresy na lilinatura@lilinatura.pl!

A tymczasem spoglądamy na nieboskłon, bo tam miga nam najnowsza nasza gwiazda – Clochee Krem odmładzająco-regenerujący na noc!

Trzeba mu przyznać – jest piękny! Widzieliście kiedyś podobne opakowania? Są rzadkością, bo i zapewne do tanich nie należą. Buteleczka jest smukła, ciężka, z cudownego kobaltowego szkła, zakończona srebrną pompką. Do tego zgrabna etykieta i pełna elegancja gwarantowana. Tylko, że…
Tylko, że to opakowanie, które z jednej strony jest zaletą kremu, jest także jego ogromną wadą! Podoba mi się bardzo, ale z praktycznego punktu widzenia jest do niczego. Przewyższający wszystko inne krem, góruje mi nad  pozostałymi produktami na szafce w łazience, tuż pod ręcznikami. Trwam przez to w ciągłej obawie, że zaraz mi z tej szafki spadnie i, jak to szkło, się rozbije… (już straciłam tak ze dwie rzeczy). To raz. Dwa – pompka naciśnięta jeden raz nie daje nam wystarczającej ilości kremu. Niestety nie da się jej sprawnie nacisnąć ponownie, jak to bywa przy plastikach. Trzeba odczekać chwilkę, aż ona sama powróci do poprzedniego kształtu i dopiero wtedy nacisnąć. Cóż… Wybieramy piękno czy użyteczność?
Przejdźmy jednak do sedna – do samego kremu, który jest naprawdę fajny! Ekologiczny, bezpieczny, ze składnikami certyfikowanymi przez Ecocert, krem przeznaczony jest do stosowania na noc. Tak więc go używam, wieczorem. Jak to krem nocny, jest nieco gęstszy, tłustszy. Ma w końcu nam skórę przez noc porządnie odżywić i zregenerować. Wchłania się dosyć szybko, ale jego obecność czuć. Nie jest to uczucie tłustości, ale raczej świadomość delikatnej ochronnej warstwy. A także miękkość i gładkość, co jest bardzo przyjemne.
Krem nie posiada skomplikowanego składu. To miks maseł i olejów, takich jak olej arganowy, sezamowy, kokosowy, oliwa i masło shea. Do tego dodano aktywną moc alg, glicerynę oraz przeciwutleniacze w ekstraktach z mirtu i liści oliwek. Całość ma przyjemną konsystencję i łagodny zapach. W pełni spełnia swoje zadanie. Jest idealny szczególnie w chłodnych miesiącach, kiedy skóra w pełni chłonie olejowe ukojenie.
Polecam!

Krem z Clochee

W roli głównej: Clochee Odżywczy peeling cukrowy

Gwiazda nowa, gwiazda pachnąca i błyszcząca! Dzisiaj w roli głównej wystąpi przed Wami Odżywczy peeling cukrowy Clochee!
Peelingi, jak mało które kosmetyki,  kupuje się dla przyjemności! Możemy przebierać w niezwykłych aromatach, konsystencjach i kolorach. Cieszyć się zapachami i masować, masować, masować… Od niedawna, do mojej czołówki ulubionych peelingów dołączył ten właśnie od Clochee! Jako drugi, bo już kiedyś zakochałam się w cynamonowym. I tak polska, młodziutka, naturalna marka podbija moje serce.
Tym razem mamy mango. Jest to tylko zapach mango, choć nie ma on dużo z samego owocu. Pachnie bardziej jak ciasteczkowy deser z mango. Nie powiem, bardzo przyjemnie. A zapach ten dodatkowo na długo pozostaje na skórze!
Ciekawostką może być to, że standardowy ścierający cukier połączono ze zmielonymi na proszek malinami. Ma on dzięki temu łagodniejszą konsystencję. Znajdziemy tu jeszcze odżywcze i nawilżające tłuszcze, jak masło shea, olej ze słodkich migdałów i kokosowy. Do tego nieco gliceryny i wody pomarańczowej. Brzmi smakowicie!
Co ważne, pelling w stosowaniu jest i skuteczny i przyjemny. Zdziwił mnie fakt, że prawie nie pozostawia tłustej warstwy, a jedynie leciutko natłuszczoną, miłą w dotyku, wygładzoną skórę. Idealnie złuszcza i poprawia humor, czyli ma wszystko to, co dobry scrub mieć powinien!
Przy okazji poprzedniego peelingu pisałam, że nie podobają mi się szare opakowania. Teraz jestem już mądrzejsza i wiem, że one zostały celowo tak wybrane, ze względu na swoja ekologiczność. A jest to spora zaleta. I plus dla młodej marki.
Radzę tylko uważać z temperaturą, w której kosmetyk jest przechowywany. Na co dzień stoi on sobie w mojej łazience i nie ma z nim żadnych problemów. Przy okazji pisania tego posta wyciągnęłam go na kilka godzin do pokoju i postawiłam przy komputerze. Ciepło sprawiło, że zmienił się w płyn. I oczywiście, otwierając, musiałam się nim ochlapać. Cóż, taka to uroda naturalnych tłuszczy. W każdym razie, trzymajcie swoje peelingi w łazienkach! Niech się Wam tam na dobre rozgoszczą!
Peeling znajdziecie w Clochee

W roli głównej: Clochee Odżywczy peeling cukrowy

Gwiazda jakich mało. Błyszcząca jasnym blaskiem i zalewająca nas niemalże dosłownie swym urokiem. A dopiero wschodzi… Przed Wami dzisiaj w roli głównej Clochee Odżywczy peeling cukrowy.
Pisałam Wam już niedawno o marce Clochee. Przy okazji serum silnie nawilżającego, TUTAJ. Nie będę się zatem specjalnie powtarzać. Poza tym, że życzę marce samych sukcesów, bo podoba mi się ich pomysł na same kosmetyki, ale także na marketing, szatę graficzną i sposób komunikacji z klientem. No tak… prawie mi się podoba, bo przyznam, że opakowanie tego peelingu, to, co jak co, ale zupełnie do całości nie pasuje. Szary plastikowy pojemniczek wydaje się raczej mieć coś wspólnego z przemysłem niż z pielęgnacją. Zawartość jednak wynagrodziła mi to… zewnętrze. 
Bo wewnątrz mamy ukrytą prawdziwa ucztę dla zmysłów. Pierwsze spojrzenie nie zwiastowało tej magii. Zwłaszcza, że przywędrowało to to do mnie wraz z miłym panem kurierem prosto z chłodu zimowego dnia. Przez to, jak to w przypadku naturalnych tłuszczy bywa, konsystencję miało strasznie twardą. Dopiero więc kiedy wieczorem zdecydowałam się na kąpiel, odkryłam, że peeling jest mięciutki. Co więcej, jest idealnie ciasteczkowy!
Scrub ten bowiem cechuje się dużą zawartością cynamonu. Pachnie cynamonem intensywnie. Ale nie takim sproszkowanym, wypłowiałym, a smakowitym połączeniem laski cynamonu z cukrem, które wróży słodką ucztę przy kawie i ciasteczku. Z tym, że tutaj serwujemy ją ciału. Ot, różnica.
Jest to jeden z tych tłuściutkich peelingów, który jednocześnie złuszcza, oczyszcza i odżywia nam skórę, dzięki dużej zawartości naturalnych olejów i maseł. W głównej mierze chodzi tu o masełko shea, ale dodano do niego także olej ze słodkich migdałów i kokosowy. Pomimo tego jest, o dziwo, dosyć lekki i nie pozostawia bardzo tłustej warstwy na ciele.
Minusy? Stanowczo za duże bywają w nim kawałki cynamonu. Wolałabym mniejsze. Kosmetyk niestety dosyć mocno brudzi wannę. Trzeba więc uważać z za dużym rozbryzgiem pod prysznicem, albo poświęcić chwile na zmycie brązowych śladów.
No dobrze… możemy na to przymknąć oko, bo sama przyjemność z używania jest naprawdę duża! Cynamonowe ciacho relaksuje, koi, łagodzi. Ciało i umysł!

Peeling z Clochee.

Facebook