Mydełka agatowe

Kamienie? Plastry agatów? Nie – mydła agatowe!

Czyli zapraszam dzisiaj na kolejny przepis i obrazkową instrukcję na jakże oryginalne mydełka! Nieco wyobraźni, chwila czasu, otwarty umysł i porządna dawka kreatywnej chęci tworzenia – i gotowe! Wyczarujemy kamienie z mydła! Z drobnymi kryształkami, które podczas mycia cudownie pobłyskują i sprawiają, że każda kąpiel staje się magicznym przeżyciem.

To co? Zrobicie ze mną takie mydlane plasterki agatów?



Wierzcie mi, to naprawdę nie jest trudne. A wręcz taka zabawa okrutnie wciąga! I chciałoby się tak lać te warstwy kolejne i lać. Wystarczy tylko wczuć się w technikę, a zaraz odkrywamy, że zaczynamy rozumieć tę mydlaną masę, jej potrzeby i wymagania. I nagle wszystko staje się jasne. Wiemy jaką musi mieć temperaturę, jaką gęstość, aby dobrze się rozlewało. Trzeba tylko zacząć!

Dzisiejsze agaty nie są moim autorskim pomysłem – to jedynie moja jego wersja czy interpretacja. Natknęłam się na nie na Youtubie – tutaj -i od razu wiedziałam, że takie zrobię! Nieco inaczej, po swojemu, ale mają wyjść agaty. Przy pierwszych, tych niebieskich, bardzo się starałam, aby wyszło wszystko równo. I co? I wygląda nienaturalnie! Nie ma więc co się specjalnie starać czy wysilać. Im dziwniejsze kształty, im więcej nierówności i wypukłości, tym efekt prawdziwszy. Natura w końcu idealna nie jest. Albo inaczej – jest idealna w swojej różnorodności.



Mydełka agatowe


Składniki:

Celowo nie podają gramatur – nie mają tutaj najmniejszego sensu. Każde mydełko jest inne, każda warstwa inna – musimy kierować się wyobraźnią i starać się na oko oszacować ilość niezbędnych składników, dopasowując je do naszego zamysłu czy foremki.

  • baza mydlana biała – użyłam Forbury Direct Goat’s Milk/Kozie Mleko
  • baza mydlana przeźroczysta – Forbury Direct Delicate Clear
  • peeling cynamonowy (ewentualnie zmielony cynamon)
  • miki błyszczące i kolorowe
  • zapachy do mydeł (użyłam zapachów Johnny i Amalia o przyjemnym męskim aromacie)
  • można wykorzystać także barwniki do mydeł
  • karton po mleku, taśma klejąca
  • opcjonalnie – alkohol izopropylowy do pozbywania się bąbelków z poszczególnych warstw

Po składniki odsyłam Was do sklepu ZróbMydełko – znajdziecie tam wszystko, czego potrzeba do tworzenia mydeł!



Gotowi? To zabieramy się do pracy! Przygotujcie najpierw pusty karton po mleku, który zamienimy w prostą formę. Wystarczy przeciąć go nożyczkami tak, aby stworzyć prostokątną foremkę o głębokości około 2 centymetrów. Posłuży nam ona do stworzenia kamiennej bazy czyli okrągłej ramy mydełka.



Nasza rama będzie się składała z dwóch warstw – jednej cynamonowej, imitującej skałę, drugiej białej, która ostatecznie stanie się wnętrzem agatowej bazy.

Białą bazę mydlaną kroimy na mniejsze kosteczki i przekładami do zlewki/kubka/ceramicznej miseczki. Ilość ustalamy oczywiście „na oko” – potrzeba nam wypełnić foremkę niezbyt grubą warstwą mydła i jeszcze drugie tyle – posłuży nam ona za klej (o tym później), a i będzie mogła z niej powstać jedna z kolejnych warstw. Kosteczki mydlane roztapiamy w kąpieli wodnej lub mikrofali. Ja zawsze wybieram to drugie rozwiązanie, bo jest ekspresowe. A wręcz trzeba uważać, bo mydełka roztapiają się bardzo szybko, a jak będą w mikrofali za długo, zaczną się gotować, a tego nie chcemy. Baza ma się tylko roztopić.

Płynną bazę wyciągamy z mikrofali, dodajemy do niej według uznania 1-2 łyżeczki peelingu z cynamonu i całość dokładnie mieszamy. Mydło wylewamy na foremkę tak, aby równomiernie ją pokryło. Warstwę możemy lekko spryskać alkoholem izopropylowym, który zapobiega powstawaniu bąbelków.



Teraz czekamy cierpliwie, aż warstwa zastygnie, ale wciąż będzie lekko ciepła (a dzięki temu plastyczna). W między czasie przygotowujemy kolejną, białą warstwę. Znowuż roztapiamy nieco więcej mydła, z myślą o kolejnych warstwach. Do płynnego dodajemy zapach – ilość według uznania (wlejcie nieco, zamieszajcie i sprawdźcie, czy pachnie wystarczająco intensywnie). Kiedy warstwa cynamonowa nieco zastygnie, patyczkiem lub wykałaczką rysujemy na niej trochę rys, które sprawią, że kolejna warstwa lepiej się do niej przyklei.

Sprawdzamy, czy nasze białe roztopione mydło nie jest za gorące, jeśli bowiem takie będzie, rozpuści dolną warstwę i lekko się wymieszają, zamiast stworzyć osobne kolory. Mam tutaj naprawdę dobry sposób – wystarczy sprawdzić na skórze – palcem lub na dłoni. Jeżeli mamy wrażenie, że nas trochę parzy, odczekujemy chwilę. Mydło ma mieć temperaturę ciepłą, ale neutralną dla skóry, pokojową. Może też odrobinę zgęstnieć. Takie mydło wylewamy na poprzednią warstwę – ma ją całą pokryć na około 2-3 mm. I znowuż – czekamy aż całość stwardnieje, ale wciąż będzie leciutko ciepła, a przez to – plastyczna.



Kiedy całość stwardnieje, wyciągamy nasz plaster z foremki i powolnymi ruchami zaokrąglamy go, aż powstanie mydlany rulon. Wcześniej roztopioną bazę mydlaną z cynamonem znowuż delikatnie podgrzewamy, aby stała się płynna i sklejamy nią łączenie rulonu, cały czas lekko dociskając go palcami. Nie żałujemy płynnego mydełka, aby całość dobrze się skleiła. Jego nadmiar możemy potem wyrównać nożem.



Dno naszego mydlanego rulonu zalepiamy taśmą klejącą. Nie musi się trzymać idealnie – zapewne coś niecoś z pierwszej wylanej tam warstwy mydlanej się rozleje, ale jednocześnie zatka nam ewentualne dziury. Na końcu znowuż możemy całość wyrównać nożykiem, aby nic zbędnego nie było widoczne.

Przygotowujemy bazę mydlaną na nasze dalsze warstwy. Do roztopionego mydła dodajemy według uznania barwniki lub miki (sama polecam bardzo kolorowe miki) oraz każdorazowo wybrany zapach. Całość dokładnie mieszamy. Tutaj wybrałam mikę w kolorze róż i złotą. Pozostałe warstwy są takie jak nasz rulon – cynamonowe i białe. Możecie jednak eksperymentować do woli – z kolorami i grubością poszczególnych warstw.



Aby stworzyć warstwy wlewamy do naszego rulony niewielką ilość wybranej roztopionej bazy z kolorem i zapachem (jeśli będzie za mało, zawsze może ją znowu podgrzać i dolać). Jej temperatura znowuż nie może być za gorąca – sprawdzamy na dłoni, jeżeli jest pokojowa, a całość lekko zgęstniała, możemy wlewać do rulonu.

Mamy dwa sposoby tworzenia warstw. Pierwszy polega na powolnym, spokojnym obracaniu rulonu pod niewielkim kątem – dzięki temu mydło powoli rozlewa się po ściankach rulonu. Zawsze trochę się wyleje, kiedy chcemy, aby mydełko objęło cały rulon i doszło do krawędzi, ale to nie szkodzi. I tak, aż wszystko osadzi się na ściankach. Drugi sposób polega na malowaniu pędzelkiem ścian rulonu. Tak samo – wlewamy trochę roztopionej bazy i znowuż powoli kręcąc rulonem, równomiernie rozprowadzamy mydełko pędzelkiem po ściankach. Na koniec zbieramy łyżeczką lub patyczkiem to, co pozostało na dnie, przyklejone do taśmy.



Tu na zdjęciu widać, jak wygląda wnętrze rulonu po rozprowadzeniu złotej warstwy, a po prawej stronie – na sam koniec, kiedy wszystkie warstwy są już gotowe. Zostawiamy bowiem specjalny otwór na nasze małe mydlane kryształki. Pamiętajcie – bawimy się zarówno ilością, jak i grubością czy kolejnością warstw.



Do stworzenia mydlanych kryształków potrzebujemy niedużą ilość przeźroczystej bazy mydlanej, którą kroimy na drobną kosteczkę. Całość przekładamy do miseczki lub woreczka, wsypujemy nieco srebrnej, błyszczącej miki lub brokatu i mieszamy wszystko, aby mika oblepiła kosteczki.

W osobnej zlewce lub kubeczku roztapiamy niewielką ilość przeźroczystej bazy. Do rulonu wsadzamy mydlane kryształki – najpierw mniej więcej do 1/3 wysokości mydła i powoli, łyżeczką zalewamy je płynną bazą w temperaturze pokojowej. Dokładamy kolejne i ponownie je zalewamy. Ostatnią warstwę kryształków zalewamy bazą, aż do górnej krawędzi rulonu.



Mydełko odstawiamy na godzinę do stwardnienia. Po tym czasie odklejamy taśmę, odkrawamy brzegi rulonu dużym nożem i ewentualnie wyrównujemy ścianki nożykiem, ściągając z nich to, co się w miedzy czasie na nie wylało. Tak przygotowany mydło kroimy na mniejsze mydełka. I gotowe!


Facebook