Strumyki, winobranie i coś da Was!

Był taki film z Keanu Reevesem, o winnicy, gdzieś w Kalifornii. I o miłości też oczywiście. Pamiętam taką scenę… nastała bardzo zimna noc, pierwsze przymrozki. Trzeba było ratować winogrona przez zamarznięciem. Rozpalono wtedy ogniska i za pomocą delikatnych płacht, wyglądających jak skrzydła rozprowadzano ciepłe powietrze na owoce. Pomiędzy tym Keanu i główna bohaterka w niezwykle romantycznej pozie.
Z tym kojarzy mi się winnica. I jeszcze z innymi filmami, już z południa Europy. I z wyjazdami w te regiony, choć winorośl podziwialiśmy zawsze z daleka. Tak bardzo więc ucieszyłam się z zaproszenia na winobranie, z ukrytego gdzieś na końcu świata, za Poznaniem, gospodarstwa Strumyki. Od Kasi i Michała. I jeszcze od małej Emci.

Domu pilnuje pies. Choć może pies to mało powiedziane. Niedźwiedź raczej. O sercu tak dobrym i ciepłym, że dzieci go uwielbiają. Tylko pierwsze wrażenie jest przerażające, kiedy to wilczur Bruno skacze do okna samochodu z zamiarem, którego pewnym być nie można. Do czasu aż się go pozna. Potem Bruno śpi pod drzwiami pokoju. Bo lubi być blisko ludzi. I co rano przesyła psie dzień dobry.
Śniadanie to bajka. Wszystko świeże, wszystkiego dużo. Przepyszne sery i twarożki. Pierwszy raz jadłam ser smażony – pyszny. Po śniadaniu obowiązkowe celebrowanie kawy. Z torcikiem czekoladowym lub aromatycznymi biscotti. A potem… co tylko w duszy gra – słońce, las, wieś, spokój święty. Grzyby. Dużo grzybów. Oj, bardzo dużo grzybów. Bo grzybiarzy to tu chyba zbyt wielu nie ma. I pola rzepaku i słoneczników. I spacery długie polną drogą do wsi. A jeśli dalej, to też jest gdzie – choćby do Olandii – skansenu w folwarku dawnych Olendrów. 
A jak się tu śpi! Przeszliśmy w rytm Róży, z drzemką w trakcie dnia. Wieczorem cisza i ciemno i gwiazdy. Idealna sceneria na ognisko. Takie z kiełbaskami i ziemniakami. Jakże te ziemniaki smakowały! I rozmowy o wszystkim. O tym co tutaj, co było, co będzie. Bo Kasia i Michał mają ogromne marzenia i wiele pasji. I pewnie dlatego tacy są otwarci.
Dom wybudowali rodzice Michała. Pokochali to miejsce dawno temu. Co roku tu wracali. Miłość tą również w synu widać. Dom jest przepiękny. Widać w nim artystyczną duszę właścicieli. Większość obrazów i grafik porozwieszanych na ścianach wykonali sami. W zasadzie – prawie wszystko wykonali sami. Dbałość o szczegóły miesza się tu z kreatywnością i sztuką.

Ale i tak najwspanialsze było winobranie. Winniczka duża jeszcze nie jest. Dopiero pokazuje swoje możliwości. Dopiero wina się kształtują, a winiarze uczą. Winogrona są cudownie słodkie. Samo ich zrywanie nie wydaje się nawet pracą. Jest czystą przyjemnością. Z widokiem na jezioro, w promieniach ciepłego październikowego słońca nabiera romantycznego wydźwięku. Przy uśmiechach, radosnych krzykach dzieci, podjadającym owoce prosto z krzaka psie-niedźwiedziu, bawiliśmy się wspaniale. A jeśli wino będzie smakowało choć trochę tak dobrze jak sok ze świeżo wyciśniętych gron rieslinga, to podbije świat!

Kasia także ma niezwykły artystyczny dar. Tworzy w swojej kolorowej pracowni cudowne ptaszki. Wierzcie mi – niesamowite. Misternie dekorowane, pomysłowe, miękkie, dodające pozytywnej energii. Mój własny, z dzwoneczkiem, wisi już nad biurkiem i radośnie na mnie zerka. Ptaszkami ozdobiona była zeszłoroczna choinka. A i na te święta ponoć szykuje się ptaszkowa ofensywa. Kasia chciałaby otworzyć sklepik, jeszcze przed świąteczną gorączką. Trzymam za nią kciuki bardzo mocno.

  

Dwa z nich chciałaby podarować jednemu z Was. 
Zestaw cudny! Ten ze zdjęcia poniżej. Ptaszek zawieszka do każdego wnętrza oraz ptaszek zakładka do najbardziej porywających książek. Może ktoś przyjmie i zaopiekuje się ptaszętami?
Napiszcie proszę w komentarzu pod tym postem, w jaki sposób najbardziej lubicie spędzać czas na wsi.  Może coś i nas zainspiruje? 
Spośród wszystkich propozycji wylosuję jedną, do której autora powędruje ptaszkowy zestaw. 
Wpisujcie się do środy 16 października 2013 roku, do północy. 
Wyniki losowania ogłoszę na blogu. W konkursie można wziąć udział tylko raz. Wysyłka na terenie Polski, a na adres czekam 10 dni od ogłoszenia wyników. Mam nadzieję, że ptaszki sprawią komuś tyle radości ile mi mój!
Polecam Wam bardzo Strumyki. Wrócimy jeszcze do nich, w kolejnych postach, z przepisami, które mnie najbardziej zaczarowały – na miodek mniszkowy i orzechowo-pomarańczowe biscotti. A ode mnie – na świeży peeling winogronowy.
Warto wiedzieć, że Strumyki zapraszają na ciekawe warsztaty. Organizują je sami lub przyjmują grupy z trenerami. Warunki są tu idealne – ogromne przestrzenie, natura, salka szkoleniowa z kominkiem, ogromne nowocześnie wyposażone pokoje. Do tego wspaniała pachnąca kuchnia Kasi i Michała. Tak szkolić można się codziennie!
Więcej znajdziecie na stronie Strumyków, do której odsyłam Was z największa przyjemnością TUTAJ.

PS Jeśli chcielibyście ptaszki zakupić, to napiszcie koniecznie do Kasi maila. Z pewnością Wam zrobi!

39 comments on Strumyki, winobranie i coś da Was!

  • Anonimowy

    Jakie piekne zdjecia, a ta Wasza Roza to prawdziwa sliczna, herbaciana rozyczka.
    Gdy jestem u Cioci Jadzi na wsi to lubie chadzac z Nia na spacery po polach i sluchac krowek oraz szukac zyta o podwojnym klosie. Mojej S.P.Babci Bolci sie taki kiedys udalo znalezc, jest w kuchni przy obrazie Maryjki.

  • violka42

    przepiękne zdjęcia, jesień jest piękna, ma w sobie tyle kolorów ciepła i miłości

  • Docia

    Śliczne zdjęcia, pełne radości. 🙂 Pozdrawiam. 🙂

  • fantaghiro

    Ja na wsi się wychowałam,kocham wiejskie powietrze,jedzenie,naturę,kocham lasy i barwy wsi.Uwielbiam pojechać na wieś i po prostu odpocząć na hamaku,czy kocyku,poczytać dobrą książkę,przygotować z babcią napar z ziół,jesienią zrobić konfiturę.lubię też wybrać się na spacer,na wsi jest tyle skarbów,które potem mogę wykorzystać do swoich kompozycji w domu,szyszki,gałązki,liście,żołędzie,jesienią grzyby,które suszę na święta.Lubię pójść do wiejskiego kościoła,uwielbiam takie kościoły,jest przytulnie.Na wsi uwielbiam gonić się z moim psem.Mam nadzieję,że jeśli uda mi się w końcu urodzić dziecko będę więcej czasu spędzała z nim na wsi,by pokazać mu jak smakuje prawdziwe wiejskie życie,a smakuje cudownie

    • Adriana Sadkiewicz

      Wspaniałe wiejskie lubisie i dzieciątko z pewnością będzie przeszczęśliwe jak już się urodzi 🙂

  • xkeylimex

    Jakie przepiękne zdjęcia! *.* Widać, że Strumyki to cudowne miejsce. Sama chętnie wybrałabym się tam, żeby odetchnąć trochę od krakowskiego wielkomiejskiego zgiełku 😉

  • Kaśka

    Na wsi kocham grabienie i ugniatanie liści na stercie 🙂

  • Magdalena N.

    piękne zdjęcia i cudowne miejsce , a w koszyczkach to ja chyba maślaczki widzę 🙂 ja winogrono oberwałam prawie całe w sobotę, i robi się już wino 🙂

  • Anonimowy

    Przepiękne zdjęcia. Aż dech zapierają i łza się w oku kręci.

  • Maria

    Miejsce niesamowite a ja zazdroszczę tez niesamowicie, marze o domku na wsi, o codziennym grzebanie. Wilgotnieją ziemi, o dotyku lodach i płatkach kwiatów. Ogród.. Taki prawdziwy, nie do konca planowany, troche dziki, to lubie najbardziej na wsi.

  • Doriska

    Oo lubię ten film, to "Spacer w chmurach " 🙂

    • Adriana Sadkiewicz

      O właśnie! Tytuł mi wyleciał! Chyba sobie ściągnę i jeszcze raz oglądnę 🙂

  • niunia darunia

    Zatracam się, wąchając darń i spoglądając na korony drzew, chmury i tysiące barw skąpanych w słońcu liści, kwiatów i owoców. Wąchając dym snujący się z kominów i zapach palonych liści. Dlatego najwspanialsza jest jesień!

    • niunia darunia

      …bo te wszystkie wrażenia wywołałaś we mnie na nowo swoją fotoopowieścią 🙂 i ekscytuję się tym bardziej, bo najbliższy weekend spędzam na wsi w Górach Izerskich. pozdrawiam!

  • ania159z

    Będąc na wsi po prostu cieszę się, że tam jestem;) to trochę jakby wyprawa do innego wymiaru, gdzie wszystko, co na co dzien zaprząta nam głowę całkiem znika, przestaje mieć tak wielkie znaczenie. To jest jak cudowna wyprawa do bajkowej krainy. Kto nie spędza tam czasu, ten nie zrozumie jaki to piękny, zaczarowany świat, zwłaszcza latem, gdy oczy cieszą różnobarwne pola, kwiaty na łące, śpiew ptaków z samego rana i cudowny wschód słońca nad zaspanymi jeszcze wiejskimi domkami…

  • Edyta

    Różne rzeczy lubię robić będąc na wsi 🙂 Lubię spać na sianie lub w stogu siana 🙂 To chyba pozostałość z dzieciństwa. Lubię biegać boso po trawie, bo trwa nigdzie indziej nie jest taka … delikatna i trawiasta 😉 Lubię pleść wianki dla wszystkich w rodzinie. Lubię buszować w ogrodzie, i tym owocowym i tym warzywnym, wąchać, kosztować, cieszyć swoje oczy. Lubię też moknąć w majowy ciepły wieczór na wsi i słuchać w upalne sierpniowe wieczoru koncertu świerszczy. Lubię opiekać jabłka w popiele ogniska. I lubię śmietanę z mleka prosto od krowy. Lubię zapach świeżo zmielonego zboża, dźwięk przesypujących się ziaren.
    Jak widzisz sporo tego jest 🙂

  • kikrame

    Piękna rodzina, piękne zdjęcia, piękne otoczenie.
    A ja i moje chwile na wsi:
    Latem jest to domek na drzewie gdzie z książką i koszykiem świeżo zerwanych truskawek, czereśni się chowam – rozkosz.
    jesienią – las i grzybów zbieranie, no i piękny wrzos.
    Zima to kuropatwy dokarmiam i sikorkę na słonince obserwuję.
    Wiosna to w ziemi grzebanie, sadzenie i konwalii podziwianie 🙂

  • Ida Lupino

    Na wsi lubię jeździć na rowerze po polnych drogach 😉

  • Tata pisze blog

    Gdy wyjeżdżam na wieś, najbardziej cenie sobie luz do wszystkiego 🙂 Wycieczki, wspólne śniadania, obiady, wieczorem ognisko, jest też czas na dobrą książkę. Późnym wieczorem jakiś brydż czy cuś… :))) PS. Piękne miejsce :)))

  • Łucja z Agulkowego Pola

    Niech ptaszęta przylecą do mnie! Czas na wsi to dla mnie takie słodkie "NIC-NIE-ROBIENIE". Czas płynie inaczej, zwalnia i wyhamowuje. Najpierw oddycham, aż do bólu. Chłonę zapachy wsi; ziemi, upraw, zwierząt, rzeki, pobliskiego lasu … Chodzę sobie bez celu i sensu, tylko dla samego chodzenia. Patrzę, wącham, dotykam. Zatapiam się w swoje myśli i ciszę. Takie dni na wsi cenię najbardziej.

  • Mała Mu

    Ptaszki chętnie przygarnę
    A czas na wsi spędzam główni na pastwisku – to znaczy na grządkach z truskawkami, i pomiędzy krzakami z porzeczkami i malinami – obżeram się do upadłego. Jak już się nażre (nie można inaczej powiedzieć) to wędruje po pobliskim lesie i szukam ciekawych owadów i roślin do obfotografowania.

  • elemiachdecoupage

    Kiedyś nie lubiłam wsi… Gdy byłam dzieckiem moi od zawsze miejscy rodzice postanowili zostać rolnikami, dla mnie był to straszny "obciach". Jednak dom na wsi stał się magnesem dla rodziny i przyjaciół, był duży wiec wszyscy mogli w nim spędzać całe weekendy. Rano w lecie jedliśmy śniadania nad stawkiem, obiady pod platanem, wieczory spędzaliśmy przy ognisku… Dla mnie wieś zawsze zostanie miejscem cudownych spotkań z rodzinom i bliskimi, z zabawami na świeżym powietrzu i pysznym wiejskim jedzeniem 🙂

  • Alicja Holka

    Na wsi najbardziej lubię zajadać Babciny chleb prosto z pieca, tego zapachu i smaku nie ma nigdzie indziej. Babciu żyj sto lat! Teraz sama zaczęłam piec chleb i mam nadzieję, że mojej rodzinie będzie się tak dobrze kojarzył jak mi.

  • Katarzyna Mirek

    Piękne zdjęcia, cudowny czas dla rodziny. A wieś ma wiele uroków, uwielbiam ten czas właśnie ze względu na rodzinę i mojeg synka. Kocha każde zwierzątko i tutaj może je doświadczyć na wyciągnięcie dziecięcej rączki.

  • paula

    na wsi lubię słuchać. słuchać drzew, ptaków, ciszy, wiatru, swoich poukładanych myśli.

  • Anonimowy

    Nic tak nie odpręża jak kontakt z naturą… dlatego proponuję połączyć przyjemne z pożytecznym i z wiaderkiem pójść zrywać maliny, a potem zasypać je cukrem i czekać na pyszny soczek własnej roboty 😀
    Pozdrawiam Olga R.

  • cocaron

    mieszkam na wsi. Poranna cisza, mgły nad polami i sarny przychodzące pod okna na wypas to najpiękniejsze momenty tutaj. I spacery z psami, w czasie których można podkraść marchewkę i schrupać bez martwienia się, czy to zdrowe.
    Uwielbiam wieś.
    Żałuję, że musimy się wyprowadzić do miasta. Mam tylko nadzieję, że nasze nowe mieszkanie zachowa choć trochę tej idylli.

  • Anonimowy

    Na wsi cenię sobie spokój, świeże powietrze i kontakt z naturą. Uwielbiam wsiąść na rower i jechać polnymi drogami przed siebie. Poza tym uwielbiam las, a jesienią grzybobranie! Lubię też piesze wycieczki do lasu razem z aparatem, którym uwieczniam piękne chwile.
    Diana L.

  • Anna Kowal-Gąska

    Wychowałam się na wsi, całe życie tam spędziłam, dopiero na studia pojechałam do wielkiego miasta i później już zostałam. A tęskno mi za wsią, za tym spokojem, nie takim szybkim tempie życia, za czystym powietrzem, czasami nawet za wścibskimi sąsiadami;) mam to szczęście, że rodzicie mieszkają na wsi, a ja uwielbiam tam jeździć jak tylko mogę, zwłaszcza teraz jak mam małą Kasię. Tam zawsze jest coś ciekawego do zrobienia, a to nakarmienie kur, koni, krówek, świnek, gołębi, kaczek czy jeszcze innych zwierząt, przez zbieranie jajek, zrywanie warzyw na obiad, chodzenie do lasku nieopodal na grzyby, czy chociażby zamiatanie podwórka. Uwielbiam każdy ciepły wieczór który spędzałam na balkonie, huśtawce w ogrodzie czy na altance przy grillu. Lubię też te chłodne wieczory kiedy zasiadamy w kuchni do stołu i rozmawiamy z sobą, o wszystkim, o istotnych i nie istotnych sprawach, to tak mile cementuje więzi. A teraz kiedy mam naszą małą Kasię z radością jadę do jej dziadków bo i oni zadowoleni, że mają wnusię a i ona się napatrzy na zwierzątka i dotleni porządnie. Już nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu do rodziców!:)
    anya_86@wp.pl

  • Martka

    Ja na wsi uwielbiam zapach polych kwiatów, zapach lasu nagrzanego promieniami słońca, zapach mchu i sosen kiedy zbieram grzyby, zapach świeżo z koszonej trawy a potem jak wyleguje się leniwie na słońcu. Za własne świeże i naturalne uprawy zioła i warzywa. Uwielbiam wsie za to, że w ogole istnieją w pędzie tego świata i można po prostu pojechać kupic świeże mleko, jajka itd

  • Ania JM

    Spacer w chmurach…Swego czasu mój ulubiony film:) A widoki przepiękne:))))) Tęsknię za taką wsią…Może kiedyś wyprowadzę się na angielską wieś…:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook