Winter Wonderland

Takiego zjawiska, jakiego byłam świadkiem wczorajszego wieczoru, nie dane mi było jeszcze w moim 28-letnim życiu obserwować. Cały świat zdał się być pokryty delikatną warstwą plastiku. Wszystko, począwszy od chodników, ulic, budynków, drzew, krzewów, a skończywszy na śniegu, pokryte było warstwą lodu. Wieczorem odbijały się w nim światła latarni i reklam i tworzyły klimat nie z tej ziemi. Wyglądało to bajecznie. Nie chcę nawet myśleć, ile kości zostało przy tej okazji połamanych. Sama ledwo wyszłam z domu. Pies zamiast biegać, ślizgał się. Ale trzeba przyznać, że było magicznie. 
Kiedy wyszłyśmy dzisiaj z Różą na sanki, z wczorajszego zjawiska pozostała gruba warstwa lodu na każdej gałązce każdego drzewa. Obserwowałam te biedne roślinki i zastanawiałam się, czy zaraz jakiś oblodzony patyczek nie spadnie nam na głowy. Niesamowite wrażenie odniosłyśmy przechodząc pod wierzbą płaczącą. Jej gałązki pełne lodu obijały się o siebie tworząc swoistą muzykę. Zupełnie jak wschodnie dzwonki na wietrze.

I tak nam się jakoś magicznie, zimowo zrobiło…


A na koniec Różyczkowe i Misiowe migawki:)

Zdjęcia:

Facebook