Tak, tak, wiem, przepis stary i sprawdzony. Ale tak sobie pomyślałam, że bardzo aktualny. Zaczęła się szaro-bura jesień. Skóra zaczyna być sucha, podrażniona, spierzchnięta, szorstka… Zróbmy sobie zatem bardzo prostą oliwkę nagietkową, która pomoże nam na powyższe dolegliwości!
Do wykonania oliwki przygotujcie tylko:
- suszony koszyczek nagietka
- oliwę z oliwek extra vergine
- słój nieduży
Do słoja wsypujecie nagietka, tak około 1/3 do 1/2 jego objętości. Całość zalewacie oliwą, zamykacie, wstrząsacie i odkładacie na około tydzień w suche i ciepłe miejsce. Codziennie wstrząśnijcie słoje ze dwa razy. Aby w pełni wydobyć moc nagietka możecie też codziennie lekko podgrzać słój w kąpieli wodnej. Po tygodniu dokładnie odcedźcie oliwkę i przelejcie ją do szklanej buteleczki.
Jeśli wolicie, wykorzystajcie tutaj inne oleje, np. ze słodkich migdałów albo lepszy słonecznikowy czy rzepakowy. Oliwa ma niestety to do siebie, że dosyć intensywnie pachnie, ale za to pełna jest dobroczynnych dla skóry składników. Możecie też, dla ładnego zapachu, dodać kilka kropelek olejku np. lawendowego.
Oliwkę stosujcie jako olejek do ciała lub składnik do innych, bardziej skomplikowanych kosmetyków. Jest to też świetny środek do pielęgnacji, zwłaszcza zimowo-jesiennej, dzieci.